Wskutek próby puczu w lecie zeszłego roku i późniejszych politycznych perturbacji gospodarka Turcji znalazła się w recesji. Wicepremier Turcji Mehmet Simsek zabiegał w zeszłym tygodniu w Berlinie pomimo napięć politycznych o pomoc - pisze w sobotę tygodnik "Der Spiegel".

Simsek spotkał się w stolicy Niemiec z ministrem finansów Wolfgangiem Schaeuble. Tematem poufnej rozmowy była ewentualna pomoc Niemiec w ustabilizowaniu tureckiej gospodarki, w tym sposoby zwiększenia liczby niemieckich turystów spędzających urlop w Turcji - czytamy w "Spieglu".

Schaeuble miał powiedzieć Simsekowi, że warunkiem większego napływu turystów jest poprawa bezpieczeństwa w Turcji. Niemiecki Bank Rozwoju ma zacieśnić współpracę ze swoim tureckim odpowiednikiem, by wesprzeć finansowo wiejskie regiony Turcji.

"Der Spiegel" zwraca uwagę, że pomoc dla Turcji jest "tematem drażliwym" w związku z sytuacją polityczną w tym kraju. Relacje między Berlinem a Ankarą są ostatnio bardzo napięte.

W związku z represjami stosowanymi przez władze Turcji po udaremnionym puczu z lipca 2016 roku wzrosła znacznie liczba wniosków o azyl składanych przez obywateli tureckich w Niemczech. Jak potwierdziło w piątek niemieckie MSW, od lata wnioski o azyl złożyło 136 tureckich dyplomatów oraz członków ich rodzin.

Niemieckie władze podejrzewają przysłanych z Turcji do Niemiec muzułmańskich duchownych o prowadzenie działalności szpiegowskiej. Część imamów należących do Tureckiego Stowarzyszenia Islamskiego Ditib przekazuje - zdaniem niemieckiej prokuratury - informacje o uznanych za nieprawomyślnych Turkach do władz w Ankarze. W zeszłym tygodniu doszło do przeszukań w ich mieszkaniach, co wywołało protesty po stronie tureckiej.

Po ubiegłorocznej próbie puczu tureckie władze przystąpiły do czystek na niespotykaną dotąd skalę w urzędach, wymiarze sprawiedliwości, wojsku, policji, oświacie i mediach. Według oficjalnych danych aresztowano ponad 43 tys. osób, a ponad 100 tys. straciło pracę lub zostało zawieszonych w obowiązkach.

Tureckie służby tropią ze szczególną zaciekłością zwolenników islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena, oskarżając go o kierowanie spiskiem przeciwko władzy. Mieszkający w USA Gulen stanowczo temu zaprzecza.

Organizacje broniące praw człowieka i niektórzy zachodni sojusznicy Turcji obawiają się, że te czystki prowadzą do ograniczenia swobód obywatelskich. Rząd w Ankarze twierdzi z kolei, że takie działania są konieczne biorąc pod uwagę zagrożenie dla bezpieczeństwa Turcji. (PAP)