Prezydent Andrzej Duda nie jest "odcinany" przez MON od spotkań z generałami - zapewnia szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch.

"Nie ma takich przeszkód" - odpowiedział Soloch, pytany we wtorek w Radiu ZET, czy prezydent Andrzej Duda i on sam czują się odcinani od kontaktów z generałami ("Gazeta Wyborcza" podała, że szef MON Antoni Macierewicz miał wydać ustne polecenie, aby generałowie nie spotykali się bezpośrednio z prezydentem - PAP). "Było wiele spotkań, które odbywały się w cztery oczy: prezydent i zaproszony generał" - dodał Soloch.

"O wszystkich nominacjach, które leżą w kompetencjach prezydenta, decyduje prezydent" - podkreślił Soloch. Przyznał zarazem, że "są różnice zdań". "Przy kwestiach personalnych jest wymiana opinii (...) w wewnętrznych rozmowach gabinetowych" - dodał. "W konsultacjach między MON, a ośrodkiem prezydenckim jeszcze nie wypracowano ostatecznego modelu" - zastrzegł szef BBN.

Według niego, liczne odejścia generałów z armii nie są "niczym nadzwyczajnym", bo podobny proces zachodził w latach 2012-2013, gdy "rocznie też odchodziło po 20 generałów". Pytany, czy wtedy tłem dymisji była polityka, Soloch odparł: "Jeżeli polityką nazywamy np. różnice zdań dotyczących docelowego modelu armii, to rzeczywiście takie różnice były" - powiedział Soloch. "Przyczyny odejść generałów są przeróżne" - dodał. Zaznaczył, że "zastępują ich kompetentni generałowie".

"Obowiązkiem władz polskich jest wykorzystanie każdej możliwości uzyskania dodatkowych informacji związanych z katastrofą smoleńską, których nam brakuje" - tak Soloch odpowiedział na pytanie o prośbę szefa MON o pomoc do NATO w tej sprawie. "Prośba o pomoc jest uzasadniona; inną kwestią jest, czy i jakiego rodzaju ta pomoc będzie udzielona" - dodał.

"Reakcja i zachowanie Rosjan po katastrofie smoleńskiej, wyrażające się w braku wydania wraku samolotu, ale też i +Raporcie Anodiny+ i innych ruchach, jest niewątpliwie wroga naszemu państwu. Oczywiście czym innym jest wojna w Gruzji, czym innym jest agresja na Ukrainę. Jeśli chodzi o katastrofę smoleńską wiemy tylko tyle, że nie możemy zbadać jej przyczyn do końca; również, a może przede wszystkim, wskutek postawy Rosjan" - powiedział Soloch.

"W świetle zachowań rosyjskich i braku dowodów, wszelkie hipotezy związane z katastrofą smoleńską są uprawnione" - oświadczył szef BBN. Jego zdaniem, "ostateczna przyczyna (katastrofy) nie została wskazana do tej pory".