14 marca ma zapaść wyrok w procesie, który Lech Wałęsa wytoczył władzom TVP z żądaniem sprostowania "nieprawdziwych informacji" "Wiadomości" z lutego 2016 r., że IPN potwierdził wtedy, że był on współpracownikiem SB, a grafolog orzekł autentyczność teczek TW "Bolek".

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie miał wydać wyrok, ale odroczył sprawę z powodów formalnych. Pełnomocnik Wałęsy radca prawy Paweł Janc nie sprecyzował bowiem, czy cofa pozew wobec szefowej "Wiadomości" Marzeny Paczuskiej-Tętnik (którą pierwotnie pozwano w 2016 r.). Potem pozwanym stał się Piotr Lichota, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (na razie na wokandzie jako pozwani figurują oboje - PAP). Sąd zobowiązał nieobecnego w poniedziałek mec. Janca do przesłania pisma sądowi w tej sprawie.

Informując w lutym 2016 r. o znalezieniu przez IPN teczek TW "Bolka" w domu b. szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka, prowadzący "Wiadomości" Krzysztof Ziemiec powiedział, iż "wiadomo, że materiały są autentyczne, co potwierdził grafolog". Dodał też, że IPN "potwierdza, że były prezydent Lech Wałęsa był współpracownikiem SB".

Ówczesny prezes IPN Łukasz Kamiński informował zaś wtedy, że badania grafologiczne nie zostały jeszcze przeprowadzone (ich wyniki ujawniono w końcu stycznia br.). Ziemiec w kolejnym wydaniu "Wiadomości" przepraszał za podanie błędnej informacji. Na portalu społecznościowym napisał: "Chcę przeprosić za popełniony błąd. Czuję się niezmiernie skonfundowany nierzetelnością przekazanej przeze mnie informacji i użytym przeze mnie stwierdzeniu o pracy grafologów, którzy mieli zbadać materiały przekazane przez żonę generała Kiszczaka. Oświadczam, że moje i tylko moje, tzn. napisane przeze mnie sformułowanie było NADINTERPRETACJĄ".

Reprezentująca stronę pozwaną radca prawna Irmina Płowiec wnosiła o oddalenie pozwu, argumentując, że sprostowanie jest "nierzeczowe i nie odnosi się do faktów" (co według prawa jest podstawą odmowy jego zamieszczenia - PAP). Janc replikował, że treść sprostowania odnosi się do dwóch faktów podanych przez "Wiadomości".

W procesie o sprostowanie sąd nie bada prawdziwości tekstu sprostowania, ale czy spełnia ono przesłanki formalne: czy złożono je w terminie, czy jest rzeczowe i odnosi się do faktów, czy jest podpisane oraz czy nie przekracza objętością pierwotnego materiału prasowego.

Ma też się toczyć odrębny proces o ochronę dóbr osobistych z pozwu Wałęsy w całej sprawie wobec przedstawicieli TVP.

W końcu stycznia IPN podał, że z opinii biegłych grafologów Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976, wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa. "W naszej ocenie opinia jest kompleksowa, jest jasna, spójna. Wnioski, które są zawarte w tej opinii, są jednoznaczne i one nie pozostawiają, proszę państwa, żadnych wątpliwości" - informował dyrektor pionu śledczego IPN, zastępca Prokuratora Generalnego Andrzej Pozorski.

Wałęsa neguje autentyczność dokumentów znalezionych przez IPN u wdowy po Kiszczaku. Opinia ws. teczek TW "Bolek" to dopiero początek sprawdzania autentyczności tych dokumentów - oceniał jego pełnomocnik Jan Widacki. Zapowiedział, że być może pełnomocnicy będą chcieli zlecić własną opinię. (PAP)