W opiblikowanym w czwartek komunikacie Biały Dom zdystansował się od budowy przez Izrael nowych osiedli żydowskich, lub rozbudowy już istniejących, na okupowanych terytoriach palestyńskich. Nowa administracja oczekuje na wizytę premiera Izraela w Waszyngtonie.

"Chociaż nie uważamy aby istnienie osiedli było przeszkodą do osiągnięcia pokoju, to budowa nowych, lub rozbudowa istniejących poza ich obecne granice może nie być pomocna w osiągnięciu tego celu" - głosi komunikat.

W komunikacie podkreślono, że nowa administracja prezydenta Donalda Trumpa "nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska w kwestii osiedli" i oczekuje na rozmowy premiera Izraela Benjamina Netanjahu z prezydentem Trumpem.

Tymczasem Netanjahu wezwał w czwartek do wybudowania na Zachodnim Brzegu nowego osiedla "tak szybko, jak to możliwe". Deklarację taką złożył w czasie, gdy izraelskie służby bezpieczeństwa kończą ewakuację uznanej za nielegalną osady Amona.

Rządząca w Izraelu nacjonalistyczna koalicja premiera Netanjahu z zadowoleniem przyjęła zwycięstwo Donalda Trumpa, który jest postrzegany jako przychylny osadnictwu. Od zaprzysiężenia Trumpa 20 stycznia Netanjahu ogłosił plany budowy w sumie ponad 6 tys. nowych domów.

Budowę mieszkań na terytoriach okupowanych przez Izrael Zachód traktował jako przeszkodę dla wznowienia negocjacji z Palestyńczykami, zamrożonych od ponad dwóch lat. Napięcie osiągnęło szczyt, gdy 23 grudnia 2016 roku USA, po raz pierwszy od 1979 roku, wstrzymały się od głosu podczas głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nad rezolucją potępiającą budowę osiedli żydowskich na terytoriach palestyńskich. Dzięki temu rezolucja została przyjęta.

Netanjahu ma złożyć wizytę w Waszyngtonie w tym miesiącu. (PAP)

jm/