Ponad 1,3 mln osób podpisało się do popołudnia w poniedziałek pod petycją do brytyjskiego rządu o wycofanie zaproszenia dla prezydenta USA Donalda Trumpa do spotkania z królową Elżbietą II. Downing Street podkreśla, że zaproszenie zostało przekazane i przyjęte.

Rzecznik premier Theresy May podkreślił, że zaproszenie wystosowano po rekomendacji komitetu odpowiedzialnego za oficjalne wizyty państwowe, którym towarzyszy bogaty ceremoniał, i po konsultacji z pałacem Buckingham. Jak zaznaczył, szefowa rządu "z radością przekazała je w imieniu królowej Elżbiety II i zostało ono przyjęte".

Cytowane przez "Guardiana" anonimowe źródło w brytyjskim rządzie dodało, że "odwołanie wizyty cofnęłoby wszystko, co udało się osiągnąć wizytą premier May", która w ubiegły piątek była pierwszym zagranicznym przywódcą przyjętym przez Trumpa w Białym Domu. "Stany Zjednoczone to ogromny i istotny sojusznik, o którym musimy myśleć w dłuższej perspektywie" - dodał rozmówca gazety.

Zbieranie podpisów rozpoczęło się w niedzielę rano po tym, gdy w ciągu nocy brytyjscy politycy i komentatorzy skrytykowali wprowadzenie przez amerykańskiego prezydenta dekretu radykalnie ograniczającego napływ uchodźców i wjazd do USA obywateli siedmiu zamieszkanych w większości przez muzułmanów krajów: Iraku, Iranu, Syrii, Sudanu, Libii, Jemenu i Somalii.

Jak podkreślili autorzy petycji, Trump powinien być wpuszczony na teren Wielkiej Brytanii, ale nie powinien być zaproszony do królowej Elżbiety II, "bo wprawiłoby to w zakłopotanie Jej Królewską Mość".

"Dobrze udokumentowana mizoginia i wulgarność Trumpa dyskwalifikują go, jeśli chodzi o przyjęcie przez Jej Królewską Mość lub księcia Walii (Karola, następcę tronu - PAP). W związku z tym w trakcie swojej kadencji jako prezydenta Donald Trump nie powinien otrzymać zaproszenia do złożenia oficjalnej wizyty państwowej w Wielkiej Brytanii" - napisali.

Prezydencki dekret regulujący zasady imigracyjne został podpisany zaledwie kilka godzin po wizycie May w Waszyngtonie. Po wielokrotnej odmowie komentarza wobec dekretu w piątek i sobotę, Downing Street potwierdziło w nocy z soboty na niedzielę, że "nie zgadza się z nowymi ograniczeniami".

W niedzielę szefowie brytyjskiego MSW Amber Rudd i MSZ Boris Johnson rozmawiali na prośbę premier ze swoimi odpowiednikami w amerykańskiej administracji, wyrażając swoje obawy i domagając się wyłączenia spod regulacji osób mających podwójne obywatelstwo, z których jedno to obywatelstwo Wielkiej Brytanii.

Zgodnie z brytyjskimi przepisami wszystkie petycje, które zbiorą ponad 10 tys. podpisów, otrzymają oficjalną odpowiedź rządu, a te, które uzyskają poparcie ponad 100 tys. osób, mogą stać się przedmiotem debaty parlamentarnej.

Jak jednak wynika z tradycji parlamentarnej, posłowie unikają prowadzenia publicznych dyskusji na tematy dotyczące królowej Elżbiety II, co oznacza, że petycja może nigdy nie trafić pod obrady Izby Gmin.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)

jakr/ kot/ mc/