Co najmniej 13 osób zginęło w środę w wyniku samobójczego zamachu bombowego na hotel w stolicy Somalii, Mogadiszu - poinformowała miejscowa policja. Do zamachu przyznali się w komunikacie radiowym dżihadyści z organizacji Al-Szabab.

"W wyniku dwóch eksplozji zginęło co najmniej 13 osób, w tym funkcjonariusze i cywile. Jest wielu rannych" - relacjonował agencji Reutera przedstawiciel służb bezpieczeństwa major Mohamed Ahmed. Ostrzegł, że bilans ofiar może wzrosnąć.

Po eksplozji wyładowanego materiałami wybuchowymi samochodu, który uderzył w bramę hotelu Dayah, do budynku wdarli się bojownicy organizacji. Doszło do strzelaniny, w której - według świadków - rannych zostało kilka osób. Z ich relacji wynika, że po tym nastąpił drugi wybuch.

"Dobrze uzbrojeniu mudżahedini zaatakowali hotel, a teraz walczą wewnątrz budynku" - podało somalijskie radio Andalus, które powiązane jest z Al-Szabab. Informacje o strzelaninie potwierdził przedstawiciel lokalnej policji.

Islamistyczne ugrupowanie Al-Szabab jest powiązane z Al-Kaidą. Walczy o narzucenie w Somalii surowej wersji islamu i obalenie prozachodniego rządu. Choć ekstremiści ponieśli w ostatnich latach straty, ich ugrupowanie nadal przeprowadza krwawe ataki w wielu rejonach Somalii, a zwłaszcza w stolicy kraju.

Do podobnych zamachów doszło w sierpniu i listopadzie 2016 roku. (PAP)