Litwini i Polacy pamiętają, jak w okresie międzywojennym nasz konflikt stał się pętlą na szyi obu narodów. Wówczas zewnętrzne siły dokładały wszelkich starań, by pozostał on nierozwiązany, a i sam antagonizm miał złożony i zdradliwy charakter. Dziś stosunki między Litwą i Polską znów utknęły w martwym punkcie, choć powody ku temu są znacznie mniej namacalne. Są to kwestie praw społeczności polskiej na Litwie, które stały się przedmiotem stosunków dwustronnych i zepchnęły na margines kwestie geopolityczne. Podobnie jak kiedyś dziś również można śmiało twierdzić, że ten nowy spór został wywołany przez trzecią siłę. Nie mniejsze znaczenie mają ambicje i różne oceny historyczne. Mimo to, by nie powtarzać błędów z przeszłości, musimy opuścić ten zaklęty krąg. Możemy to zrobić dopiero po adekwatnej ocenie zaistniałej sytuacji i zainicjowaniu etapu wzajemnego wysłuchania.



W sytuacji, gdy Rosja urządza demonstracje siły w naszym wspólnym sąsiedztwie, miałem nadzieję, że spojrzenie polskich władz na sytuację powyborczą na Litwie będzie bardziej wnikliwe i wolne od stereotypów. Sądziłem, że pierwszym takim głosem będzie publiczne oświadczenie po spotkaniu prezydentów obu państw w sierpniu 2016 r., gdzie podkreślono wyzwania geopolityczne w regionie, a nie – ponownie – kwestie polityki wewnętrznej. Jednak staje się jasne, że w Polsce pod tym względem nic się nie zmienia, a kwestia społeczności polskiej na Litwie pozostaje jednym ze stałych punktów porządku dziennego w polityce wewnętrznej państwa wraz z trudnymi do zrozumienia postulatami przyrównania „litewskiego nacjonalizmu” do reżimów totalitarnych – nazistowskiego i komunistycznego.
Dlatego jest oczywiste, że polskim politykom potrzeba jeszcze czasu i odwagi politycznej, by przyznać, że prawa społeczności polskiej na Litwie i warunki do rozwoju kultury polskiej w naszym państwie są wzorcowe. Takiej odwagi, jaką wykazał się śp. prezydent Lech Kaczyński, który podczas obchodów 70. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej powiedział, że „przyłączenie się Polski do rozbioru czy do terytorialnego ograniczenia ówczesnej Czechosłowacji było nie tylko błędem, było grzechem”. Wszystkie narody mają własne rozrachunki z historią, często stają się one przesłankami do zamrożenia sporów międzynarodowych.
Jednak prawdziwe przywództwo zaczyna się od zamykania tego typu rachunków w taki sposób, by strona poszkodowana poczuła szczerą chęć osiągnięcia wzajemnego porozumienia. Niestety przez wiele lat, z pomocą Kremla, polska polityka wobec Litwy zaczęła być kształtowana na podstawie wiary w koncepcje narzucane polskim politykom przez lidera Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego, który ogłosił się przedstawicielem społeczności rosyjskiej i polskiej.
Często słyszymy zarzuty o niewykonywanie przez Litwę zobowiązań. Jednego z takich epizodów doświadczyłem sam, gdy jako minister spraw zagranicznych spotkałem się ze swoim polskim kolegą. Wówczas zaproponowałem, by wspólnie zasiąść do lektury często przywoływanego, lecz rzadko cytowanego Traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy z 1994 r. By przeczytać go w obu językach i porównać obie wersje – być może nieporozumienia są warunkowane różnicami w ujęciach. W odpowiedzi usłyszałem, że nie ma potrzeby porównywania obu wersji językowych traktatu, gdyż do oceny wywiązywania się ze zobowiązań wystarczają... „otrzymywane raporty”. Różne interpretacje założeń traktatu mogą być jedną z przyczyn nieporozumień, jednak przedstawiciele Polski do dziś odmawiają ich omówienia.
Słyszymy, że sytuacja Polaków na Litwie w dziedzinie oświaty się pogarsza, gdyż zamykane są szkoły z polskim językiem wykładowym. Jest to jednak wyjaśnienie wybiórcze. Ignoruje się fakt optymalizacji sieci szkół w całej Litwie wskutek ogólnego zmniejszenia liczby uczniów, a więc obiektywnych przyczyn demograficznych. Szkoły litewskie są zamykane i łączone jeszcze szybciej niż szkoły polskie w miejscowościach zwarcie zamieszkałych przez tę wspólnotę narodową. Prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu podczas jego wizyty na Litwie pokazano stertę wydawnictw dydaktycznych w języku polskim wydanych przez władze litewskie dla uczniów szkół polskich i nieliczne podręczniki wydane w Polsce i przeznaczone dla mieszkających tam Litwinów, co w zasadzie nie powinno pozostawiać wątpliwości co do naszej troski o swoich obywateli wszystkich narodowości. Jednak machnięto na to ręką, podobnie jak na przedstawione poufne informacje o aktywnej i udanej kurateli Kremla nad jednoczącymi się prokremlowskimi organizacjami rosyjskojęzycznych obywateli Litwy z miejscowymi politykami narodowości polskiej.
Z całą pewnością sytuacja wspólnot narodowych na Litwie jest i nadal będzie istotna dla państwa litewskiego. To pewna stała. Czy gdyby prawa wspólnot narodowych na Litwie były naruszane, znaleźlibyśmy się wśród światowych liderów według wskaźników wolności Freedom House? Według sondażu przeprowadzonego latem 2016 r. przez ośrodek badań opinii publicznej Baltijos Tyrimai, 72 proc. ankietowanych przedstawicieli mniejszości ocenia sytuację wspólnot narodowych na Litwie jako dobrą lub bardzo dobrą. Jeszcze większy procent odnotowano wśród respondentów w wieku poniżej 30 l at.
Niewątpliwie faktem jest natomiast wieloletnia obojętność rządu Litwy na sytuację społeczno-ekonomiczną w południowo-wschodniej części kraju. Opłakana kondycja gospodarcza regionu nie tylko stworzyła obraz wyizolowanej wyspy, ale i pomogła tamtejszej ludności w przyjęciu narracji Kremla. Niestety, do tej izolacji z pewnością przyczyniły się również dotacje celowe dla miejscowych polityków na czele z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie, flirtujących z rosyjską ambasadą. Badanie przeprowadzone przez litewskie Centrum Badań Europy Wschodniej wykazało, że właśnie wykluczenie społeczno-ekonomiczne, a nie problem pisowni nazwisk czy tabliczek z nazwami ulic powoduje największą izolację i niezadowolenie wspólnot narodowych.
Jakiś czas temu na Litwie zrozumiano, że stworzenie ludziom warunków do godnego życia i pracy, uniezależnienia się od dominujących w instytucjach samorządowych hierarchicznych struktur zarządzania, uodporni ludność na propagandę i włączy ją w życie państwa w charakterze pełnowartościowych obywateli Litwy. Czy w obecnej sytuacji nie to powinno się stać naszą obopólną troską, gdy mówimy o społeczności polskiej na Litwie? To, a nie drugorzędne, wykorzystywane politycznie kwestie?
Litwini, podobnie jak Polacy, mają głęboko zakorzenioną pamięć historyczną. Nie złamały jej XX-wieczne reżimy totalitarne, a zbrojny ruch oporu wobec czerwonego agresora po drugiej wojnie światowej trwał dłużej niż gdziekolwiek indziej. Nie pokonały nas KGB i cały sowiecki, gułagowy terror. Przeciwnie, wykształciły w nas siłę do sprzeciwiania się narzucanym odgórnie zasadom i nieuzasadnionym żądaniom, ale też bycia otwartymi na rozwój stosunków opartych na wzajemnym szacunku. Na wzajemnym szacunku i wysłuchaniu powinny się również opierać stosunki między Wilnem i Warszawą. Rozwiązanie problemów społeczności polskiej na Litwie jest dla nas nie mniej ważne niż dla was. Powinniśmy jednak określić, jakie są rzeczywiste problemy, a co jest jedynie stworzoną przez kogoś mitologią. I – co jeszcze ważniejsze – nie powinno to przesłonić wspólnych celów w obliczu geopolitycznych niepokojów.
Z perspektywy Polski jako jednego z dużych państw europejskich (co lubiły podkreślać poprzednie polskie władze) Litwa jest zbyt małym i nieistotnym partnerem. Jednak w polityce, zwłaszcza dziś, powinny być brane pod uwagę nie tylko rozgrywki wielkich mocarstw, lecz właśnie konsolidacja regionu i państw sąsiednich. Zgodnie z jagiellońskim paradygmatem polskiej polityki zagranicznej. Dlatego antagonizm między sąsiadami jest przeciwskuteczny.
Sejm RP ogłosił rok 2017 rokiem Józefa Piłsudskiego. Jego spuścizna polityczna, zawierająca wiele wizjonerskich idei integracji regionu, dla Litwinów zawsze będzie związana z zajęciem Wileńszczyzny, a tym samym z przekreśleniem możliwości uformowania w regionie bałtyckiej ententy czy szerszego bloku politycznego. Jednak w dzisiejszej rzeczywistości Litwa widzi rolę Polski w charakterze lidera regionu, który – nie powtarzając międzywojennych błędów – kontynuuje postulowane przez Józefa Piłsudskiego dzieło konsolidacji państw Międzymorza, skierowanej przeciwko ewentualnym zagrożeniom ze Wschodu.
Czy gdyby prawa wspólnot narodowych na Litwie były naruszane, znaleźlibyśmy się wśród światowych liderów według wskaźników wolności Freedom House?
Audronius Ažubalis