Wyniki tegorocznych wyborów w Europie - w razie zwycięstwa sił antyunijnych - mogą oznaczać koniec UE jaką znamy - powiedział wicemarszałek Senatu, były europoseł, Adam Bielan otwierając czwartkową debatę studentów pierwszego roku europeistyki na UW.

Podczas odbywającej się na sali plenarnej Senatu debaty Bielan mówił o trapiącym Unię Europejską kryzysie, który dotknął m.in. idei integracji europejskiej oraz zaufania obywateli krajów UE do instytucji unijnych.

Jednym ze źródeł kryzysu - zdaniem wicemarszałka - jest mała transparentność instytucji unijnych oraz ich "deficyt demokratyczny".

"Parlament Europejski, w którym zasiadałem, jest instytucją stosunkowo łatwą do obserwacji przez obywateli, ale jeżeli państwo będziecie chcieli sprawdzić, jak przebiega proces decyzyjny w takich instytucjach, jak Komisja Europejska, a szczególnie Rada Europejska, to szybko zorientujecie się, że tutaj nie ma transparentności i to z całą pewnością nie pomaga w odbudowywaniu zaufania dla UE" - mówił Bielan.

Według niego, "mamy również do czynienia z pewnym deficytem demokratycznym wewnątrz UE". "Wiemy, że szereg ważnych decyzji podejmuje KE, która zdaniem wielu polityków nie ma pełnego mandatu demokratycznego - procedura np. odwoływania komisarzy europejskich, którzy utracą z tego czy innego powodu zaufanie opinii publicznej, jest bardzo trudna" - zaznaczył.

Świadectwem kryzysu - przekonywał polityk - były m.in. wyniki głosowania Brytyjczyków w referendum w sprawie wyjścia ich kraju ze wspólnoty, a także wyniki niedawnego referendum włoskiego. Jak mówił wicemarszałek Senatu, chociaż to ostatnie referendum "dotyczyło spraw wewnętrznych", to jednym z powodów, dla którego odrzucone zostały propozycje rządu dotyczące m.in. reformy Senatu, był również stosunek Włochów do członkostwa w Unii Europejskiej, a jedno z głównych ugrupowań stojących za porażką proponowanych reform - Ruch Pięciu Gwiazd kierowany przez Beppe Grillo - opowiada się również za referendum w sprawie członkostwa Włoch w strefie euro.

"W tym roku czekają nas kolejne bardzo ważne głosowania, które w przypadku zwycięstw sił, które jednoznacznie opowiadają się przeciwko dalszemu członkostwu ich krajów w UE, będą oznaczały koniec UE w tym kształcie, który wszyscy znamy" - powiedział Bielan.

Dodał, że ma na myśli wybory prezydenckie we Francji, które w razie wygranej Marine Le Pen oznaczać będą "koniec członkostwa Francji w UE", wybory parlamentarne w Holandii, gdzie "na pierwszym miejscu znajduje się partia opowiadająca się za wyjściem Holandii z UE", Partia Wolności Geerta Wildersa oraz wybory parlamentarne w Niemczech, gdzie wprawdzie "siły otwarcie antyunijne nie są duże", ale "partia AfD (Alternatywa dla Niemiec - PAP), która jest w tej chwili na trzecim-czwartym miejscu w zależności od sondażu, może sprawić, że stworzenie koalicji rządowej po tych wyborach do Bundestagu, które się odbędą 24 września, będzie bardzo trudne".

Polityk zwrócił również uwagę na wpływ, jaki na koniunkturę dla Europy będzie miało objęcie prezydentury Stanów Zjednoczonych przez Donalda Trumpa, który - jak wskazał Bielan - będzie pierwszym od lat przywódcą tego kraju, który "nie tylko nie wspiera integracji UE, ale - można powiedzieć wprost - kibicuje kolejnym +exitom+, jest bardzo blisko związany z Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa pana (Nigela) Farage'a, która wzywała do głosowania za Brexitem, i w niedawnych wywiadach przewidywał, że kolejne kraje w najbliższym czasie również UE mogą opuścić".

Bielan zastrzegł, że obecny kryzys zaufania do Unii i jej instytucji "dotyczy przede wszystkim Europy Zachodniej". Jak dodał, w krajach, które są "w Brukseli oskarżane o bycie hamulcowymi jeśli chodzi o ideę integracji europejskiej", m.in. w Polsce, Węgrzech, Czechach, czy Słowacji, członkostwo w UE "cieszy się znacznie wyższym poparciem niż w takich krajach, jak Francja czy Włochy". "To jest pewnego rodzaju paradoks" - ocenił wicemarszałek.

Zaznaczył jednocześnie, że kryzys ten oznacza, że "Unia Europejska będzie musiała się w taki czy inny sposób zreformować". Wśród możliwych kierunków reform - dodał - są takie, które są dla Polski "dość groźne", m.in. pomysł "UE wielu prędkości", który - zdaniem Bielana - mógłby oznaczać, że "Polska znajdzie się na peryferiach wewnątrz Unii Europejskiej". "Ale ja mam nadzieję, że UE z tego kryzysu wyjdzie wzmocniona" - powiedział Bielan. (PAP)