Barack Obama odchodzi w piątek z Białego Domu z aprobatą społeczną najwyższą od pierwszego roku jego prezydentury. W sondażu CNN/ORC, którego wyniki opublikowano w środę, pozytywnie ocenia go 60 proc. Amerykanów.

W porównaniu z niedawnymi prezydentami opuszczającymi urząd Obama ustępuje tylko - choć niewiele - Billowi Clintonowi (66 proc.) oraz Ronaldowi Reaganowi (64 proc.).

Według 65 proc. respondentów prezydentura Obamy okazała się sukcesem. Niemal połowa (49 proc.) przypisuje to raczej jego osobistym zaletom niż innym okolicznościom. Jedna czwarta ankietowanych sądzi, że Obama należy do grona największych prezydentów. Jest to o tyle znamienne, że na koniec drugiej kadencji o Reaganie wypowiadało się tak tylko 11 proc., a o Clintonie 10 proc. Amerykanów.

Jednocześnie 23 proc. Amerykanów uważa Obamę za słabego prezydenta. Jest ich więcej niż w przypadku Reagana, Clintona oraz George'a H.W. Busha, znacznie mniej natomiast niż w odniesieniu do George W. Busha juniora (46 proc.). Linia podziału przebiega według sympatii partyjnych: 54 proc. Demokratów uznaje Obamę za jednego z największych, a 54 proc. Republikanów - za słabego przywódcę.

Demokraci w 95 proc. aprobują prezydenturę Obamy, a zwolennicy Republikanów tylko w 18 proc. W odniesieniu do Reagana i Clintona zadowolonych z działalności pod koniec kadencji było dziewięć na dziesięć opowiadających się za ich partiami osób. Równocześnie jednak demokratę Clintona aprobowało 39 proc. sympatyków GOP, a Republikanina Reagana - 38 proc. Demokratów.

Amerykanie pozytywnie oceniają odchodzącego prezydenta, który obejmował urząd w kilka miesięcy po krachu na giełdzie, wskazując na stan gospodarki, relacje z zagranicą i kwestie rasowe. Pozytywnie oceniają też politykę wobec gejów i lesbijek, ochrony środowiska i zmian klimatycznych. Większość natomiast z dezaprobatą mówi o działaniach Obamy w zakresie kontroli broni oraz Państwa Islamskiego. Podział zaobserwować można w ocenie polityki prezydenta dotyczącej nielegalnej imigracji, opieki zdrowotnej, terroryzmu oraz zagrożeń cybernetycznych.

Zdaniem połowy respondentów sytuacja w USA jest ogólnie biorąc dobra. Druga połowa wyraża przeciwną opinię. Kiedy Obama zaczynał urzędowanie w 2009 roku, optymistami było tylko 21 proc. Amerykanów. Na początku drugiej kadencji ich liczba wzrosła do 49 proc., a w minionym roku tuż przed listopadowymi wyborami - do 54 proc.

Podobną tendencję zaobserwować można w ocenie gospodarki. Na początku prezydentury tylko 13 proc. respondentów uznawało, że sytuacja jest dobra. W czasie reelekcji było ich 26 proc., a obecnie 57 proc.

Na pytanie, czy za cztery lata w USA będzie lepiej, 47 proc. ankietowanych odpowiedziało twierdząco, a 48 proc. zaprzeczyło. 62 proc. spodziewa się poprawy warunków ekonomicznych za rok w porównaniu z dzisiejszą sytuacją. Jednocześnie w opinii 40 proc. Amerykanów ich własne położenie materialne w przyszłym roku się poprawi, zdaniem 48 proc. pozostanie bez zmian, a 11 proc. przewiduje, że będzie gorzej.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)