Senat nie zaproponował w środę poprawek do budżetu na 2017 r., teraz ustawa trafi do prezydenta. Uchwałę w tej sprawie poparli wszyscy obecni senatorowie PiS. Spośród 33 senatorów PO, 32 nie uczestniczyło w głosowaniu. W debacie senatorowie PO dowodzili, że "ten budżet nie istnieje".

Za uchwałą w sprawie przyjęcia budżetu na przyszły rok bez poprawek opowiedziało się w sumie 59 senatorów, przeciw było dwóch, nikt się nie wstrzymał. W głosowaniu nie wzięło udziału 39 senatorów, w tym, oprócz senatorów PO, sześciu senatorów PiS i jeden niezrzeszony.

Sejm uchwalił budżet na 2017 r. 16 grudnia podczas posiedzenia w Sali Kolumnowej. Zgodnie z ustawą, dochody budżetu państwa wyniosą w 2017 roku ponad 325 mld zł, a wydatki - ponad 384 mld zł; maksymalny poziom deficytu nie przekroczy 59 mld 345 mln 500 tys. zł.

Rząd założył, że w 2017 r. wzrost PKB (w ujęciu realnym) wyniesie 3,6 proc., średnioroczna inflacja - 1,3 proc., nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej - 5,0 proc., wzrost zatrudnienia w gospodarce narodowej - 0,7 proc., a wzrost spożycia prywatnego (w ujęciu nominalnym) - 5,5 proc.

Opozycja kwestionuje przyjęcie budżetu przez Sejm, twierdząc, że gdy ustawa była głosowana w Sali Kolumnowej nie było kworum, a część opozycyjnych posłów nie była dopuszczona do obrad. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów, oraz że każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.

Wcześniej, w dyskusji tuż przed głosowaniem, szef komisji budżetu i finansów publicznych w Senacie Grzegorz Bierecki wskazywał, że budżet na 2017 r. zapowiada dobry rok dla Polski i Polaków. Jak mówił, "ustawa zawiera w ujęciu całorocznym najważniejsze elementy programu PiS". "W pełni zostały w budżecie na 2017 rok przewidziane i zabezpieczone środki na realizację podstawowego programu przyjętego przez rząd w roku 2016, czyli programu 500 plus" - mówił. Poinformował, że na program ten zostanie przeznaczonych w tym roku - zgodnie z budżetem - ponad 23 mld zł, przewidziano też środki na sfinansowanie leków w ramach tzw. programu 75 plus, oraz na wydatki związane z obniżeniem wieku emerytalnego.

Wiceminister finansów Hanna Majszczyk zapewniła, że jeśli chodzi o tegoroczny budżet nie ma zagrożenia, że przekroczymy poziom 55 proc. długu publicznego w stosunku do PKB. Dodała, że na koniec 2017 r. ten współczynnik ma wynieść ponad 51 proc. Przyznała, że zakładany deficyt budżetowy w wysokości 59,3 mld zł jest wysoki. Podkreśliła jednak, że jest to maksymalny możliwy deficyt.

Z kolei senatorowie PO w debacie wskazywali, że Senat pracuje nad dokumentem, który nie jest ustawą budżetową.

Wicemarszałek Sejmu Bogdan Borusewicz (PO) podkreślał, że jest to "sytuacja bez precedensu". "Ten budżet nie istnieje, ponieważ został uchwalony w Sali Kolumnowej z pogwałceniem prawa" - mówił. Jak zaznaczył, opowiedzenie się Senatu za tym budżetem "będzie miało potężne konsekwencje dla funkcjonowania państwa".

Także senator PO Bogdan Klich przekonywał, że budżet został uchwalony przez Sejm z naruszeniem konstytucji oraz regulaminu Sejmu. "To jest dokument, który nie powinien mieć nawet oznaczenia senackiego, bo został przyjęty nielegalnie" - ocenił.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski odpierał zarzuty senatorów PO: "Macie pretensje, że macie wątpliwości, czy było kworum. To trzeba było być w Sali Kolumnowej, do której pan marszałek Kuchciński musiał przenieść posiedzenie, dlatego, że wy posunęliście się dalej niż Lepper i zablokowaliście również miejsce, na którym siedzi pan marszałek Kuchciński. To się nie wydarzyło w historii polskiego parlamentaryzmu i europejskiego parlamentaryzmu. To jest wstyd i wielka nieodpowiedzialność".

"Niszczycie polski parlamentaryzm, demokrację" - kontynuował i zarzucił opozycji, że dążyła do tego, "żeby nie uchwalić tego budżetu".

Nawiązał do słów Biereckiego. "Jeżeli jesteście przeciwni temu budżetowi, uważacie, że (jest) nielegalny, napiszcie do mnie podania, że nie chcecie otrzymywać pensji, że nie chcecie otrzymywać z tego budżetu pieniędzy na wasze biura. To jest świetny pomysł. I radzę państwu, żebyście to zrobili. Przekażemy wszystkie do domu dziecka i na Caritas" - powiedział Karczewski.

Bierecki w trakcie debaty zaproponował, aby senatorowie nie pobierali wynagrodzeń z budżetu na 2017 rok. "Mam nadzieję, że ta gorsząca sytuacja w Sejmie zakończy się wkrótce, że posłowie PO przystąpią do pracy, za którą obywatele im płacą. Chyba, że - do posłów kieruję ten mój apel, który, rozumiem, że wszyscy senatorowie PiS popierają - że chyba też wstrzymają się z pobieraniem wynagrodzeń, (...) jeśli tak bardzo protestują przeciwko temu budżetowi" - powiedział Bierecki.

Karczewski podkreślił, że jego obowiązkiem, jako marszałka, jest uchwalenie tego budżetu i zrealizowanie tego do czwartku. "To jest nasz obowiązek, nasz obowiązek konstytucyjny. A wy chcecie, abyśmy złamali konstytucję. Nie złamiemy konstytucji, nie złamiemy prawa. Państwo łamiecie prawo, łamiecie regulamin, ale dzięki Bogu, że nie w Senacie, bo tego nie robicie - to bardzo cieszy i dziękuję wam za to, i jestem wdzięczny senatorom PO, że nie zachowujecie się tak nieodpowiedzialnie" - mówił marszałek Senatu.

"Przegraliście wybory i ta świadomość nie dociera. To nie rządzicie wy, tylko rządzi większość. I nie pozwolimy na to, żeby mniejszość stosowała liberum veto. Nie ma liberum veto w Polsce. Nie będzie liberum veto w Polsce" - podkreślił Karczewski.

Borusewicz, odnosząc się do słów Karczewskiego, zwrócił uwagę, że było to jego pierwsze wystąpienie w Izbie. "Szkoda, że to było wystąpienie demagogiczne" - skomentował.

"Ja jestem człowiekiem, który stara się rozmawiać, rozlać na fale spienione ten przysłowiowy olej. Ja sądziłem, że panu naprawdę chodzi o porozumienie, ale po tym pana wystąpieniu zmieniłem zdanie. To było wystąpienie, w którym pan opozycję oskarżał o wszystko, tylko nie słyszałem, że także o to, że +wy bijecie murzynów+, o wszystko" - powiedział wicemarszałek.