Nie doszło do finalnego porozumienia; szefowie ugrupowań zadeklarowali jednak, że ich kluby nie będą zakłócały obrad Sejmu - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński we wtorek po spotkaniu liderów partii sejmowych u marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego.

Jednocześnie prezes PiS wyraził ubolewanie, że lider Nowczesnej Ryszard Petru, wycofał się we wtorek ze swoich wcześniejszych propozycji.

"Muszę powiedzieć z przykrością, że Ryszard Petru wycofał się z tego, co sam proponował i w związku z tym do takiego finalnego porozumienia, które byłoby bardzo znacznym krokiem w stronę rozwiązania kryzysu, i sądzę, że tak naprawdę w ciągu krótkiego czasu by ten kryzys rozwiązało, mimo nieobecności Platformy, nie doszło" - powiedział Kaczyński dziennikarzom.

Jak dodał, zarówno Petru, jak i liderzy pozostałych ugrupowań, którzy wzięli udział we wtorkowym spotkaniu - PSL, Kukiz'15 - zdeklarowali, że w środę będą na sali sejmowej i ich kluby nie będą zakłócały obrad, tak "żeby te obrady rozpoczęły się normalnym trybem".

Kaczyński wyraził nadzieję, że Nowoczesna dotrzyma zobowiązania i nie będzie blokować mównicy. Jak zaznaczył, jest przekonany, że Kukiz'15 i PSL zachowają się zgodnie ze swoimi deklaracjami w tej sprawie. "W tym sensie rozmowy były jakoś pożyteczne, ale zmarnowano wielką szansę, żeby rozwiązanie kryzysu stało się czymś bardzo, bardzo bliskim" - dodał.

Według lidera PiS nie ma najmniejszych przesłanek, by sądzić, że budżet na 2017 r. został uchwalony w sposób nielegalny. "Nie ma najmniejszych przesłanek do tego, by sądzić, że budżet został uchwalony w sposób nielegalny i dlatego ten problem nie staje i nie może stawać" - zaznaczył prezes PiS. Podkreślił, że na Sali Kolumnowej, w której 16 grudnia odbyły się głosowania nad budżetem było kworum.

Kaczyński zaznaczył też, że nie ma zasady, że posiedzenia Sejmu muszą się odbywać na sali posiedzeń. Jak dodał, marszałek Sejmu "ma obowiązek doprowadzić do tego, by Sejm funkcjonował". "Musiał zrobić to co zrobił, bo na sali sejmowej prowadzenie obrad było niemożliwe" - ocenił szef PiS.

Jak mówił, wszyscy posłowie byli powiadomieni o głosowaniach w Sali Kolumnowej i mogli wziąć w nich udział. "To, że nie przybyli, podjęli inną decyzję, że doszło do absencji, to jest ich decyzja, a nie wynik działań większości rządowej" - podkreślił.

"Gdybyśmy przyjęli tego rodzaju zasady, to byśmy stworzyli w Polsce jakiś zdumiewający system, trudno by to nazwać demokracją, raczej anarchią, gdzie mniejszość może zawsze i to łamiąc wszelkiego rodzaju przepisy prawa, bo tu wiele ustaw zostało złamanych, doprowadzić do tego, że decyzje nie mogą być podejmowane" - ocenił szef PiS. "Taki ustrój nie mógłby długo funkcjonować, a - jeszcze raz to podkreślę - przede wszystkim nie miałby nic wspólnego z demokracją" - dodał Kaczyński.

W jego ocenie, ci którzy proponują stworzenie takiego systemu "nie kierują się elementarną wiedzą na temat funkcjonowania ustrojów politycznych". Pytany czy możliwe jest wznowienie obrad w środę na sali plenarnej polityk odparł: "My przyjmujemy, że rozpoczynamy obrady i uczynimy wszystko, żeby te obrady, nawet jeżeli będą kłopoty, były prowadzone na sali obrad. A gdyby to było zupełnie niemożliwe, to pominąwszy sprawy odpowiedzialności za tego typu działania, być może będą musiały być podejmowane jakieś inne decyzje, ale to jest tylko bardzo mało prawdopodobna hipoteza" - powiedział Kaczyński.

"Jestem przeświadczony, że przy odpowiedniej determinacji to się uda. Chyba, żeby druga strona posunęła się do działań jeszcze dalej idących, które były dotychczas, czyli radykalnie przekroczyła wszelkie granice, w tym wypadku prawa karnego" - dodał. Jak zaznaczył, nie wierzy w tego rodzaju intencje. "Sądzę, że te obrady, może będą burzliwe, ale się odbędą" - dodał Kaczyński.

Prezes PiS odniósł się także do postulatów lidera PO Grzegorza Schetyny, aby w rozmowy włączył się marszałek Sejmu lub prezydent. "Pan Schetyna szuka jakiś pretekstów, żeby nie spadł na niego ten naprawdę wielki ciężar najpierw doprowadzenia do tego kryzysu, następnie kontynuowania go. To nie zmienia faktu, że on jest tym szczególnie obciążony, niestety w tej chwili dołączył do niego, w jakiejś mierze, chociaż nie w takim stopniu, także przewodniczący Petru" - uważa Kaczyński. Lider PO nie był obecny na spotkaniu u marszałka Senatu.

Również lider Polski Razem, wicepremier Jarosław Gowin wyraził po spotkaniu nadzieję, że

Nowoczesna, PSL i Kukiz'15 zaakceptują "normalny tryb prowadzenia prac parlamentarnych".

"Trzy tygodnie toczyły się intensywne rozmowy na temat wyjścia z kryzysu, w jakim znalazł się polski parlament" - powiedział Gowin. Jak podkreślił jeszcze w poniedziałek Ryszard Petru zgadzał się z propozycjami, które sformułowała Nowoczesna. Tymczasem, jak zauważył, we wtorek, zgadza się z propozycjami, które sformułowała Platforma Obywatelska.

Pytany, jak lider Nowoczesnej argumentował wycofanie ze swojej propozycji, odpowiedział: "Argumentacja pana Ryszarda Petru nie była dla mnie zrozumiała. Powiedziałbym, że trudno mi dostrzec spójność, co prezentował przez ostatnie tygodnie w naszych rozmowach, a tym co nieoczekiwanie zakomunikował dzisiaj".

"W tej sytuacji mam nadzieję, że pozostaną w mocy, przynajmniej te deklaracje złożone i przez Ryszarda Petru, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Pawła Kukiza, że te trzy kluby zaakceptują normalny tryb prowadzenia prac parlamentarnych" - zaznaczył Gowin.

"Wierzę, że również klub PO powstrzyma się od działań, które w oczywisty sposób sprzeczne są ze standardami parlamentarnymi i przynajmniej w naszej opinii sprzeczne są także z prawem" - podkreślił wicepremier. Według Gowina "Nowoczesna dzisiaj ma problem sama ze sobą". Jak zaznaczył we wtorek doszło do nieoczekiwanej zmiany stanowiska Ryszarda Petru. "Wygląda na to, że rozstrzygnął się spór o pozycję lidera opozycji" - powiedział.

Gowin zwrócił uwagę, że w poniedziałek zostały wspólnie podjęte przez cztery kluby uczestniczące w pierwszym spotkaniu "uzgodnienia, które nie budziły wątpliwości".

Na pytanie co zrobi w środę partia rządząc, kiedy posłowie opozycji będą kontynuować swój protest na sali plenarnej, powiedział: "Wierze w racjonalność Grzegorza Schetyny".