Liderzy Nowoczesnej, PSL i Kukiz'15 udali się na wtorkowe spotkanie u marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Wcześniej, o to by na spotkanie to nie poszli zaapelował do nich szef PO Grzegorz Schetyna proponując jednocześnie spotkanie w gronie opozycji.

Przewodniczący PO zdecydował, że nie weźmie udziału w spotkaniu u Karczewskiego i zaapelował do szefów pozostałych ugrupowań opozycyjnych, aby także nie brali w nim udziału, bo - jak ocenił - nie daje ono szansy na wyprowadzenie Sejmu z kryzysu. Zaproponował jednocześnie, by we wtorek wieczorem spotkali się liderzy ugrupowań parlamentarnej opozycji, by ustalić strategię współpracy.

Odnosząc się do słów Schetyny, wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) powiedział we wtorek na konferencji prasowej, że przedstawiciel jego ugrupowania prawdopodobnie pojawi się na spotkaniu na zaproszenie lidera PO. "Jesteśmy w stanie rozmawiać nawet z Belzebubem, żeby zamknąć niepotrzebne konflikty, jakiś nasz przedstawiciel pewnie się pojawi" - zadeklarował.

Tyszka podkreślił jednocześnie, że zaproszenie PO, to "typowo partyjne, pijarowe gierki". "Schetyna za wszelką cenę chce się odróżnić do (lidera Nowoczesnej) Ryszarda Petru, a Petru chce się odróżnić do Schetyny. Obaj w sposób bardzo drastyczny stracili autorytet w swoich ugrupowaniach, Platforma i Nowoczesna są w całkowitej rozsypce" - ocenił.

Z kolei lider Kukiz'15 Paweł Kukiz, pytany o to, czy pojawi się na spotkaniu zaproponowanym przez Grzegorza Schetynę, powiedział, że sam na nie nie pójdzie. "Możliwe, że wyślę na nie jednego z posłów, aby na takie spotkanie poszedł. A dlaczego jednego z posłów? Bo nie mam pojęcia, kto jest liderem PO" - argumentował.

Kukiz odniósł się również do opinii Schetyny, że w rozwiązywaniu kryzysu sejmowego powinien brać udział marszałek Sejmu Marek Kuchciński. "Jeśli to jest warunek, to uważam, ze prezes Kaczyński czy PiS, powinno zgodzić się na współuczestnictwo również marszałka Kuchcińskiego tym spotkaniu. A jeżeli jest potrzebny poseł Szczerba, to niech będzie poseł Szczerba. Jakie to ma znaczenie?" - mówił.

Pytany przez dziennikarzy, czy nie boi się, że biorąc udział w rozmowach z marszałkiem Senatu jest "ogrywany" przez PiS, dodał: "ja się tylko Pana Boga boję i żony".

Do zaproszenia na spotkanie liderów opozycji sformułowanego przez Schetynę nie odnieśli się przedstawiciele PSL i Nowoczesnej. Przewodniczący Nowoczesnej zapowiedział, że odpowie na tę propozycję po zakończeniu spotkania u Karczewskiego, a rzecznik PSL Jakub Stefaniak oświadczył, że ludowcy odniosą się do zaproszenia, kiedy otrzymają je oficjalnie.

Szef Nowoczesnej Ryszard Petru powiedział przed rozpoczęciem spotkania u Karczewskiego, że wybiera się na spotkanie u marszałka Senatu, bo chce "wytłumaczyć Jarosławowi Kaczyńskiemu, jakie są konsekwencje, szczególnie dla gospodarki, nielegalnie przyjętego budżetu". Podkreślił, że jego zdaniem są "fundamentalne" wątpliwości co do sposobu jego uchwalenia i że jego klub "zgłosił już tę kwestie do prokuratury". "Po całej procedurze zgłosimy to do Trybunału Konstytucyjnego. Jeśli TK i prokuratura uznają, że to jest nielegalny budżet, to Polska jest w paraliżu, cała polska gospodarka" - dodał.

Nawiązując do nieobecności oraz apelu o nieuczestniczenie w spotkaniu ze strony Grzegorza Schetyny Petru zaznaczył, że jego zdaniem "unik nie jest metodą", a takie spotkania jak to wtorkowe "są też po to, by mieć odwagę powiedzieć Jarosławowi Kaczyńskiemu to, co chce się powiedzieć, wprost".

Na uwagę, że w spotkaniu nie uczestniczy marszałek Sejmu Marek Kuchciński, Petru odpowiedział, że Kuchciński "i tak zrobi to, co powie mu Jarosław Kaczyński".

Pytany o to, czy jest gotowy na kompromis, Petru powiedział, że jeśli PiS zgodzi się na reasumpcję głosowania m.in. nad ustawą budżetową, to "będzie to uznawał za dobre rozwiązanie dla Polski".

We wtorkowym spotkaniu liderów partii zasiadających w parlamencie i marszałka Senatu wziął udział również prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. W poniedziałek zwracał uwagę, że rozmowy w tym formacie stanowią "spełnienie pierwszego postulatu porozumienia antykryzysowego zaproponowanego przez PSL". Apelował też do liderów pozostałych partii - w tym zwłaszcza do szefa PO - o udział w spotkaniu.

Platforma nie wzięła też udziału w pierwszej, poniedziałkowej odsłonie rozmów liderów partyjnych i marszałka Senatu. Schetyna tłumaczył, że grudniowe głosowania grudniowe głosowania w Sali Kolumnowej "to nie jest kwestia, którą powinien zajmować się Senat; problem, który się zdarzył dwa tygodnie temu to jest konflikt, do którego doszło w Sejmie". "Oczekuję od marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego zaangażowania się w rozwiązanie tego konfliktu, przyznania się do błędu i powrotu do Sali Plenarnej" - dodał.

Jak mówił, informując w poniedziałek o swojej inicjatywie marszałek Senatu, celem spotkania jest przedstawienie propozycji "dla PO i całej opozycji" dotyczącej "rozwiązania kryzysu parlamentarnego". Zapowiedział, że chce rozmawiać z liderami politycznymi przede wszystkim na temat prac nad budżetem. "Jesteśmy gotowi przegłosować poprawki, tak żeby Sejm mógł debatować i mógł rozmawiać i mógł przeprowadzić debatę wokół tych propozycji Nowoczesnej, a mam nadzieję, że również i innych partii politycznych" - deklarował Karczewski.

Od 16 grudnia 2016 r. w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie PO i Nowoczesnej, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum. Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do sali głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.