Fakturami, które Mateusz Kijowski wystawiał Komitetowi Obrony Demokracji, powinna zająć się prokuratura – oceniła w poniedziałek rzeczniczka PiS Beata Mazurek.

Pytana w radiowych Sygnałach Dnia o to, czy fakturami Kijowskiego powinni zająć się śledczy, Mazurek odpowiedziała: "Oczywiście. Tym bardziej, że Mateusz Kijowski kłamał jeszcze kilka dni temu. Na pytanie z czego się utrzymuje odpowiadał, że wspiera go rodzina. Tymczasem faktury pokazują zupełnie co innego” – dodała.

Mazurek oceniła, że sprawa faktur pokazuje, iż Kijowski nie jest „altruistą i człowiekiem ideowym; nie pracuje bezinteresownie, tak jak pracuje wiele osób w różnych stowarzyszeniach, ale jest koniunkturalistą, który w sposób – być może zgodny z prawem, ale nieetyczny i zupełnie nieuzasadniony - korzystał z pieniędzy ze zbiórek publicznych, z datków, które dostaje Komitet Obrony Demokracji”.

Jej zdaniem, opinie polityków na temat działań Kijowskiego to „kolejna odsłona jak niejednomyślna jest opozycja”.

Lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski w minionym tygodniu zapowiedział, że w najbliższych dniach przedstawi informacje i dokumenty wyjaśniające okoliczności sprawy finansowania. Przeprosił za przyczynienie się do kryzysowej sytuacji w KOD. Chce też przyspieszenia zjazdu KOD na 18 lutego.

Według ustaleń dziennika "Rzeczpospolita" oraz portalu Onet pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy lidera Komitetu Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Łącznie - jak ustalili dziennikarze - chodzi o faktury na kwotę 91 tys. 143,5 zł. Kijowski mówił w ubiegłym tygodniu, że pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM-Studio, nie są "z puszek", to były darowizny kierowane.