Turecka policja zatrzymała w czwartek głównego doradcę prawnego i byłego dyrektora holdingu Dogan, jednego z największych w kraju, w ramach śledztwa obejmującego domniemaną siatkę Fethullaha Gulena, oskarżanego przez władze w Ankarze o inspirowanie puczu.

Do holdingu Dogan należy dziennik "Hurriyet" i telewizja informacyjna CNN Turk; w zakresie jego zainteresowań są media, finanse, energetyka czy turystyka. Po otwarciu giełdy akcje holdingu spadły o 9,9 proc., ale potem nieco się odbiły i spadek wyniósł 3,7 proc.

Dogan Holding poinformował, że operacje policji zostały przeprowadzone tylko w pomieszczeniach biurowych dwóch zatrzymanych oraz w ich domach. Nie zakłóciło to pracy holdingu ani jej podmiotów - zapewniono.

W ubiegłym miesiącu inny z szefów tego holdingu Barbaros Muratoglu trafił do aresztu pod zarzutem "udzielania pomocy grupie terrorystycznej". Także on był objęty śledztwem w sprawie mieszkającego na uchodźstwie w USA muzułmańskiego kaznodziei Fethullaha Gulena i jego zwolenników.

W oświadczeniu przekazanym giełdzie papierów wartościowych w Stambule Dogan poinformował, że czwartkowe zatrzymania były elementem tego samego śledztwa.

Od próby zamachu stanu w Turcji z lipca 2016 roku, w którym zginęło ponad 240 osób, tureckie władze zatrzymały, zwolniły albo zawiesiły w obowiązkach ok. 120 tys. osób, w tym wojskowych, policjantów, nauczycieli, sędziów i dziennikarzy; tysiące od tego czasu przywrócono do pracy - szacuje agencja Reutera.

Ponad 41 tys. osób w areszcie oczekuje na proces - z łącznej liczby 100 tys., które objęto śledztwem. (PAP)