Moskwa zapowiada reakcję na objęcie we wtorek przez USA kolejnych osób oraz spółek i przedsiębiorstw państwowych z Rosji sankcjami za aneksję Krymu i rolę w konflikcie na wschodzie Ukrainy.

Resort finansów USA poinformował, że sześć osób objęto sankcjami za związki z rosyjskim bankiem, na który USA nałożyły sankcje w 2014 roku, a jedną za powiązania z firmą budującą bazę wojskową w pobliżu granicy rosyjsko-ukraińskiej.

Wśród ośmiu spółek objętych teraz sankcjami jest budujący most łączący Rosję z Krymem nad Cieśniną Kerczeńską koncern Strojprojekt, a także Koleje Krymskie i Porty Krymskie.

Ponadto wymieniono 26 filii Rossielchozbanku (Rosyjskiego Banku Rolnego, RusAg) oraz koncernu gazowego Novatek; oba te podmioty są już objęte amerykańskimi sankcjami od 2014 roku. Reuters pisze, że chodzi o sankcje zabraniające Amerykanom dokonywania z tymi przedsiębiorstwami transakcji, których przedmiotem są pewne papiery dłużne.

Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow oświadczył, że Moskwa pozostawia sobie prawo wyboru czasu, miejsca i formy odpowiedzi na sankcje USA. Uznał te restrykcje za wrogi akt ustępującej administracji Baracka Obamy. Mówił o "opłakanym stanie" relacji rosyjsko-amerykańskich z powodu "bezmyślnej polityki Waszyngtonu".

John E. Smith, dyrektor biura kontroli aktywów obcych w resorcie finansów USA, podkreślił w oświadczeniu, że te najnowsze sankcje nałożono "w odpowiedzi na bezprawną okupację Krymu i nieustającą agresję na Ukrainie".

Dodał, że celem tych sankcji jest presja na Moskwę polegająca na utrzymaniu kosztów, jakie strona rosyjska ponosi z powodu okupacji Krymu, a także "zakłócenie działań tych, którzy popierają przemoc i destabilizację na Ukrainie". (PAP)