Mimo niżu demograficznego największe uczelnie miały w 2015 r. niemal 200 mln zł nadwyżki. Ale i tak zapowiadają cięcia kosztów. Dotkną one również pracowników szkół wyższych.
Trzeci rok z rzędu odnotowujemy dodatni wynik największych uniwersytetów, i to znacznie wyższy niż w roku poprzednim – mówi prof. Mirosław Szreder, prorektor ds. rozwoju i finansów Uniwersytetu Gdańskiego i członek Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich. Z analizy sprawozdań finansowych 19 największych uniwersytetów za 2015 r. wynika, że tylko jeden miał wynik ujemny. Łącznie uzyskały one 199,6 mln zł zysku, rok wcześniej (za 2014 r.) było to ponad 112 mln zł. Jeszcze kilka lata temu sytuacja nie wyglądała tak dobrze. Pod kreską znajdowała się większość najlepszych uniwersytetów.
Reforma finansów
Uniwersytety do poprawy wyników były zmuszone. Gdyby ujemny wynik odnotowywały kilka lat z rzędu, wisiałoby nad nimi widmo ministerialnej kontroli i wdrożenia programu naprawczego. Minister mógłby też odwołać rektora i zastąpić go komisarzem. Stąd determinacja do reformatorskich działań. I tak np. Uniwersytet Łódzki postanowił dać wydziałom szeroką swobodę zarządzania swoimi finansami. – Przekłada się to na wyraźną zmianę sytuacji finansowej całej uczelni. W roku 2012 zanotowaliśmy jeszcze stratę w wysokości 3,9 mln zł. Ale już w roku 2013 zysk 1,5 mln zł, a w kolejnym – 28,5 mln zł – tłumaczy Tomasz Boruszczak, rzecznik UŁ. Dodaje, że duży jednorazowy wpływ na wynik miała sprzedaż nieruchomości po starym Wydziale Filologicznym. – W 2015 r. mieliśmy 10,5 mln zł zysku. W tym roku plan finansowy zakłada zysk UŁ w wysokości 4,9 mln zł – dodaje Boruszczak.
Z zebranych danych wynika, że najlepiej radzą sobie duże uczelnie, np. w Warszawie czy Krakowie, słabiej mniejsze, jak w Bydgoszczy czy Zielonej Górze. Tym pierwszym dotacja ministerialna rośnie, drugim resort ją obcina. – Kilka uczelni dostało niższą dotację niż w roku ubiegłym – przyznaje prof. Mirosław Szreder. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby w następnych latach miało być inaczej.
Co ważne, uniwersytety, podobnie jak łódzka uczelnia, reperowały wyniki, wyprzedając w ostatnich latach swoje nieruchomości. Czasem decyzje te były uzasadnione, np. gdy placówka inwestowała w nowe obiekty. Ale nie zawsze.
Z osiągnięć szkół wyższych wynika także jasno, że opłacało się stawiać na badania naukowe. – Na dobrą sytuację finansową Uniwersytetu Warszawskiego duży wpływ ma największa w Polsce aktywność badawcza pracowników oraz ich sukcesy w pozyskiwaniu grantów krajowych i międzynarodowych – przekonuje Anna Korzekwa, rzecznik uczelni.
Sprawdziliśmy też, jak radzą sobie wyższe szkoły techniczne. Niektóre w pojedynkę wygenerowały ponad 35 mln zł zysku – jak Politechnika Warszawska. Mimo że swoją sytuację uczelnia ocenia jako dobrą, dostrzega także pewne mankamenty. – Podstawowym problemem jest brak środków na rozwijanie innowacji i komercjalizację badań oraz ograniczone możliwości w dysponowaniu zyskiem – wyjaśnia Aneta Pyrzanowska, rzecznik PW.
Studia tak, ale za darmo
W ostatnich trzech latach szkoły wyższe mogły liczyć na lepsze finansowanie z uwagi na to, że rząd przekazał dla nich dodatkowe 6 mld zł na podwyżki wynagrodzeń. Umożliwiało to np. awansowanie pracowników. Teraz to się skończyło.
Dodatkowo nie nastrajają optymistycznie dane z rekrutacji. Co prawda uczelnie publiczne nie tracą chętnych na studia stacjonarne (bezpłatne), ale coraz trudniej o kandydatów na kierunki odpłatne. Na uniwersytetach w ciągu roku liczba tych osób spadła o ok. 8–9 proc.
– Zapowiadają się trudne lata na uczelniach – przyznaje prof. Mirosław Szreder. Wyjaśnia, że koszty prowadzenia działalności są coraz wyższe, a nie słychać, by budżet planował lepiej finansować szkoły wyższe. Możliwe, że to odbije się na pracownikach. Ponieważ to płace pochłaniają największą część budżetu uczelni. ©?
1,4 mln studentów kształci się w szkołach wyższych
77,3 proc. przychodów uczelni pochodzi z działalności dydaktycznej
14,9 proc. przychodów przynosi działalność badawcza