To nie było koncyliacyjne przemówienie. To była raczej próba podgrzania ducha "dobrej zmiany"- mówił w Polskim Radiu 24 doktor Karol Kostrzębski, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jego zdaniem, orędzie radiowo- telewizyjne premier Beaty Szydło miało na celu zapewnienie, że zmiany, dla których Polacy wybrali PiS, są i będą realizowane. "To było przemówienie, które sugerowało, że jest ciężko - są wrogowie, ale my będziemy walczyć dalej w interesie ludu" - podkreślił politolog.

Karol Kostrzębski zwrócił również uwagę, że orędzie zabrzmiało "bardzo lewicowo". Była w nim mowa o grupach interesów, "złych" bankach i o równości. Jak dodał ekspert, są to hasła bardzo nośne - w jego ocenie połączenie socjalistycznych postulatów z "myśleniem narodowym" jest dobre, jeśli chce się zapewnić sobie poparcie społeczne.

Premier Beata Szydło powtórzyła w orędziu telewizyjnym, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia zostanie opublikowany "zgodnie z prawem i w terminie". Mówiła też, że wyrok został podjęty wbrew "praktyce orzecznictwa", ale też że potwierdza złamanie prawa przez Platformę Obywatelską. W ocenie Beaty Szydło, chodziło o uniemożliwienie jej rządowi realizacji wyborczych obietnic, czyli programu Rodzina 500+, obniżenia wieku emerytalnego i nałożenia podatków na zagraniczne banki i hipermarkety.