Trzech sędziów Sądu Okręgowego w Krakowie usłyszało zarzut popełnienia przewinień dyscyplinarnych. Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych, ściga ich za to, że wydali postanowienie o odroczeniu rozprawy. W sprawie, w której rozpatrywali odwołanie, w I instancji orzekał asesor sądowy.
Sądząc, że wskazała go obecna Krajowa Rada Sądownictwa (KRS), sędziowie chcieli poczekać z rozstrzygnięciem do czasu wydania wyroku przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), przed którym toczyło się wówczas postępowanie dotyczące obecnej KRS.
Okazało się jednak, że akurat tego konkretnego asesora dopuścił do orzekania poprzedni, niekwestionowany skład rady. Dlatego sędziowie, nie czekając na orzeczenie TSUE, wyznaczyli kolejny termin rozprawy odwoławczej.
Nie ustrzegło ich to jednak przed zarzutami dyscyplinarnymi. Wczoraj Piotr Schab poinformował, że uznał, iż sędziowie – jako funkcjonariusze publiczni – przekroczyli uprawnienia. Przekroczenie ma polegać na przyznaniu sobie kompetencji „do oceny prawidłowości działania organów konstytucyjnych w zakresie powołania w I instancji asesora sądowego w Sądzie Rejonowym w Chrzanowie”. Jego zdaniem decyzja sędziów o odroczeniu rozprawy w celu ustalenia, czy zachodzi okoliczność, która mogłaby wskazywać na niewłaściwe powołanie asesora, stanowi bezprawną ingerencję w ustawowy tryb powoływania sędziów i asesorów sądowych do składów orzekających. W opinii rzecznika dyscyplinarnego działanie trzech krakowskich sędziów „stanowiło działanie na szkodę interesu publicznego wyrażającego się w prawidłowym funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości (…)”.
Decyzja ta odbiła się szerokim echem w środowisku sędziowskim. Część sędziów uważa ją za niedopuszczalną próbę zastraszania tych, którzy nie godzą się ze zmianami, jakich partia rządząca dokonuje w wymiarze sprawiedliwości. Niedopuszczalna jest dlatego, że ingeruje w niezawisłość orzekania przez sędziego. Orzeczenia co do zasady powinny bowiem być oceniane wyłącznie w procedurze odwoławczej, a nie w drodze postępowania dyscyplinarnego.
– Jeżeli sędzia ma wątpliwości dotyczące składu orzekającego, jego obowiązkiem jest najpierw je wyjaśnić, a dopiero później orzekać. Inaczej narażamy strony postępowania na to, że wydane orzeczenie będzie nieważne – tłumaczy Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
To nie pierwsza tego typu decyzja rzecznika dyscyplinarnego. Najgłośniejsza była ta dotycząca gorzowskiej sędzi Aliny Czybieniak. Usłyszała ona zarzuty za to, że uchyliła postanowienie o tymczasowym aresztowaniu z powodu braku obrońcy podsądnego.