Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczące kredytów we frankach będzie wiązało sądy nie tylko w tej konkretnej sprawie, w której skierowane zostało pytanie prejudycjalne.
Orzecznictwo polskich sądów bywa niejednolite nawet, gdy chodzi o sprawy identyczne. Przykładem mogą być właśnie sprawy dotyczące kredytów we frankach. Pojawia się zatem pytanie, jaki wpływ na orzecznictwo w Polsce będzie miało orzeczenie TSUE. Nie ma wątpliwości, że będzie ono wiązało sąd, który skierował wniosek prejudycjalny i poprosił o rozstrzygnięcie. W przeciwnym razie kierowanie do niego pytań byłoby przecież pozbawione sensu. Wyrok będzie miał też jednak bezpośredni wpływ na inne sądy. Mówiąc wprost – dzisiejsze rozstrzygnięcie ukształtuje linię orzeczniczą.
Ani w polskim, ani w unijnym prawie nie ma przepisu, który mówiłby wprost, że orzeczenia TSUE są wiążące dla sądów krajowych. – Nie mam jednak żadnych wątpliwości, że zarówno sąd orzekający w sprawie, której dotyczy wniosek prejudycjalny, jak i wszystkie inne sądy orzekające w sprawach podobnych są związane rozstrzygnięciem TSUE. Wynika to z art. 4 ust. 3 Traktatu o Unii Europejskiej i ustanowionej w nim zasady lojalnej współpracy. Jest ona rozumiana w ten sposób, że wszystkie organy państwa, w tym sądy, muszą respektować prawo unijne, a więc również wyroki TSUE – tłumaczy dr Maciej Taborowski, zastępca rzecznika praw obywatelskich i adiunkt w Katedrze Prawa Europejskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
W Polsce długo trwała dyskusja na temat konsekwencji wspomnianej zasady lojalnej współpracy. Ścierały się trzy poglądy. Według pierwszego – wyroki TSUE wiążą tylko w sprawie, w której zadano pytania, według drugiego – wywołują skutki także w innych sprawach, ale ich zakres może być różny, według trzeciego wreszcie – mają moc wiążącą sądy we wszystkich analogicznych postępowaniach. Od 2015 r., kiedy to Sąd Najwyższy w siedmioosobowym składzie opowiedział się za ostatnim z poglądów, kwestia ta wydaje się ostatecznie rozstrzygnięta. Mówiąc wprost – sąd może wydać wyrok niezgodnie z tym, co orzeknie TSUE, ale musi się liczyć, że jeśli sprawa dojdzie do SN, to i tak rozstrzygnięcie takie zostanie zakwestionowane.
Chodzi o postanowienie SN z 14 października 2015 r. (sygn. akt I KZP 10/15). Dotyczyło ono sprawy karnej z przepisów o grach losowych, ale znajduje ono przełożenie także na postępowania cywilne (o czym zresztą wprost mowa w uzasadnieniu). „Wobec SN prejudycjalne orzeczenia wykładnicze TSUE mają względną moc wiążącą poza tzw. sprawą główną. Ich oddziaływanie jest zatem podobne do tego, jakie cechuje uchwały SN mające status zasad prawnych. Są one wiążące dla wszystkich składów orzekających SN, jednak istnieje droga prawna ich podważenia (…)” – napisano w uzasadnieniu tego orzeczenia.
– SN opowiedział się za przyjęciem względnej mocy wiążącej erga omnes wyroków TSUE, trochę na wzór uchwał SN mających status zasad prawnych. Co do zasady uznał więc, że sądy są nimi związane przy rozpoznawaniu podobnych kwestii. Od zasady tej można odstąpić, ale wówczas sąd musi skierować władny wniosek prejudycjalny do TSUE. Innymi słowy – sąd nie powinien polemizować z rozstrzygnięciem TSUE, ale może próbować go przekonać, że rozpoznawana przez niego sprawa jest na tyle odmienna, że wymaga ponownej oceny – wyjaśnia dr Maciej Taborowski.
Przed wydaniem tego postanowienia zdarzało się, że polskie sądy podejmowały polemikę z rozstrzygnięciami TSUE. W 2014 r. orzekł on, że samo zamieszczenie linku do pliku w internecie nie wymaga zgody właściciela praw autorskich (sprawa C 466/12). Sąd Apelacyjny w Warszawie zaakceptował jedynie część tego orzeczenia i wydał wyrok inny niż TSUE, wprost kwestionując część poglądów luksemburskiego trybunału. „W opinii Sądu Apelacyjnego nie można się w tej części zgodzić z rozumowaniem Trybunału, a co za tym idzie – nie można przyjąć, iż w każdym wypadku umieszczanie odwołań (linków) nie narusza monopolu autorskiego” – napisano w uzasadnieniu (sygn. akt I ACa 1663/13).
Nawet przed wydaniem wspomnianego postanowienia SN tego typu sytuacje zdarzały się nadzwyczaj rzadko. Zdecydowana większość polskich sądów respektowała orzeczenia TSUE i wydawała zgodne z nimi wyroki, choćby ze względu na sam jego autorytet. Tego również można się spodziewać w sprawie dotyczącej kredytów we frankach.