Od marca 2020 r. RFN rozluźni reguły zatrudniania cudzoziemców.
Dotychczas obywatele krajów nieunijnych tylko w przypadku posiadania wyższego wykształcenia mogli starać się o pracę na terenie Niemiec. Stan ten zmieni się wraz z wejściem w życie nowej ustawy migracyjnej 1 marca 2020 r. Zmian wyczekują agencje rekrutacyjne. To wszystko może doprowadzić do zakłóceń w Polsce, gdzie braki w zatrudnieniu są uzupełniane przez Ukraińców.
Do wysyłania pracowników z Ukrainy za Odrę przygotowuje się już polska agencja zatrudnienia EWL, która dotychczas pośredniczyła głównie pomiędzy osobami z Ukrainy a polskimi firmami. – Docelowo chcemy niemieckiemu pracodawcy zapewnić usługę all inclusive – twierdzi w rozmowie z DGP Marcin Kuczkowski odpowiedzialny w EWL za rozwój firmy poza granicami Polski.
– Po naszej stronie będziemy się zajmować całym procesem zatrudnienia, wszystkimi formalnościami, a także wynajmem mieszkań. Chcemy, żeby w przedsiębiorstwie stawiła się osoba gotowa do pracy – przekonuje. Według Kuczkowskiego EWL w przyszłym roku wyśle do Niemiec kilkuset pracowników z Ukrainy. – Część regulacji dopiero wychodzi na światło dzienne, więc wciąż jesteśmy na etapie analizowania i przygotowywania procedur, aby sprostać wymaganiom niemieckiego prawa – tłumaczy.
Również po niemieckiej stronie otrzymujemy sygnały, że biznes przygotowuje się do sprowadzania pracowników spoza UE. Jeden z przedsiębiorców, który ze względu na wczesne stadium swoich planów biznesowych nie chce ujawniać nazwiska, planuje otwarcie agencji, która będzie rekrutować ukraińskich pracowników do sektora gastronomicznego. To tylko jedna z branż, która cierpi w Niemczech na niedobór rąk do pracy. Ogłoszenia o poszukiwaniu pracowników to stały widok na szybach restauracji czy piekarń.
Nasi rozmówcy po obu stronach Odry zgodnie twierdzą jednak, że do nowej ustawy podchodzą ostrożnie. Jej zapisy są wciąż studiowane, bo zakładają wiele obostrzeń dla chętnych do podjęcia pracy w RFN. Wymogi językowe i potrzeba poświadczenia odpowiednich kwalifikacji, które będą odpowiadały wysokim standardom niemieckim, zostały wprowadzone, aby uniknąć protestów części społeczeństwa o poglądach prawicowych, która obawia się nadmiernej migracji.
Z tego samego powodu zapisy ustawy będą obowiązywać tylko przez 2,5 roku od wejścia w życie. Jeśli w tym czasie zostaną odnotowane negatywne skutki ekonomiczne lub społeczne, wystarczy, że kolejny gabinet nie przedłuży jej działania. Rząd federalny zapewnia, że nowe przepisy otworzą Niemcy tylko dla wykwalifikowanych specjalistów. Wymóg podpisania umowy o pracę przed ubieganiem się o wizę utrudni poszukiwanie pracy osobom prywatnym. Te mogą wyjechać do RFN także bez podpisanej umowy na sześć miesięcy, żeby na miejscu szukać źródła zarobku, ale wymóg posiadania wystarczających środków na taki pobyt skutecznie odstraszy mniej zamożnych.
Z pewnością proces kompletowania dokumentacji i pośredniczenia między pracownikami a firmami zostanie w większości zdominowany przez agencje zatrudnienia. Niemieckie ekspertyzy dotyczące nowego prawa migracyjnego zawierają tezę, że dużo rzeczy wyjdzie dopiero po wejściu nowych przepisów w życie. Pierwsze decyzje, które zaczną zapadać od marca 2020 r., staną się proceduralnymi wskazówkami. Już teraz niemieckie gremia lobbują za liberalną interpretacją przepisów, żeby maksymalnie ułatwić zapraszanie nieunijnych pracowników.
„System uznawania zagranicznych kwalifikacji zawodowych musi być wydajny i przejrzysty. W szczególności potrzebne są jasne specyfikacje, kiedy możliwe będzie częściowe uznanie kwalifikacji zawodowych” – pisze Bawarskie Stowarzyszenie Gospodarcze. Zgodnie z ustawą niemiecka Federalna Agencja Pracy ma powołać centralną instytucję, która będzie pełnić funkcję doradczą w kwestiach związanych z uznawaniem kwalifikacji zawodowych i pomagać przejść przez procedury prowadzące do objęcia wakatu na terenie Niemiec.
Nadzieje niemieckiego biznesu w związku z nowym prawem są duże, bo trendy demograficzne są złe i Niemcy potrzebują coraz więcej migrantów, aby sprostać potrzebom niemieckich firm. Z danych Federalnej Agencji Pracy wynika, że przeszło 1,2 mln miejsc pracy pozostaje nieobsadzonych. Luki na rynku pracy nie zapełnili imigranci ubiegający się w Niemczech o azyl. Procedura azylowa bardzo utrudnia ich zatrudnienie, a ci zdeterminowani do rozpoczęcia pracy w Niemczech najpierw muszą ukończyć trwające nawet kilka lat kursy językowe i szkolenia podnoszące kwalifikacje.