W tym tygodniu zaplanowano ostatnie posiedzenie Sejmu przed wyborami. Tymczasem wyczekiwany przez medyków projekt jeszcze na nie nie trafił. Lekarze coraz głośniej mówią o złamaniu zawartego z nimi porozumienia
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 537 ze zm.), przygotowany przez zespół powołany przez ministra zdrowia. W jego pracach uczestniczyli m.in. przedstawiciele środowiska rezydentów oraz samorządu lekarskiego, a na jego czele stanęli liderzy poprzedniego protestu – Łukasz Jankowski i Jarosław Biliński, obecnie prezes i wiceprezes stołecznej izby lekarskiej. Projekt został przekazany ministerstwu w styczniu, ale dopiero pod koniec maja został skierowany do konsultacji. Wciąż nie trafił do dalszego etapu prac. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński deklarował, że rząd zajmie się nim we wrześniu. Pytany, czy zdąży go przyjąć przed najbliższym posiedzeniem Sejmu, zwraca uwagę, że projekt nie przeszedł jeszcze przez Stały Komitet Rady Ministrów – nie ma więc mowy o tym, by trafił na rząd. Jeśli zatem nie będzie dodatkowego posiedzenia przed wyborami, szans na uchwalenie projektu w tej kadencji nie ma.
Przypomnijmy, był to jeden z zapisów zeszłorocznego porozumienia, które zakończyło protest rezydentów. Resort zobowiązał się do tego, że nie później niż w pierwszym kwartale 2019 r. przedłoży Radzie Ministrów projekt nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, w którym uregulowane zostaną m.in. kwestie kształcenia podyplomowego i pełnienia dyżurów.
– Jest to projekt oczekiwany przez środowisko. Zawiera wiele rozwiązań istotnych dla lekarzy, ale wpłynie na cały system – przekonuje Jarosław Biliński.

Dość czekania

Obecnie lekarze przygotowują się do kolejnego protestu. Od października zamierzają ograniczyć pracę do 48 godzin tygodniowo. Deklaracje takie złożyło już ponad tysiąc medyków. Uważają, że rząd ich oszukał i złamał zapisy porozumienia – przez przyjęty sposób liczenia PKB perspektywa osiągnięcia 6 proc. na ochronę zdrowia odsunęła się w czasie, nadal nie ma też obiecanej ustawy.
– Osiem z 12 naszych postulatów nie zostało spełnionych lub zostało spełnionych częściowo. Gdyby nie udało się uchwalić ustawy w tej kadencji, byłaby to olbrzymia ujma na honorze ministra Szumowskiego. Kolejna rzecz, która jest niewybaczalna – to 6 proc. na zdrowie, których pewnie nigdy nie osiągniemy – podkreśla Jarosław Biliński.
Również Łukasz Jankowski mówi, że obietnicę uchwalenia ustawy w tej kadencji wciąż uważa za wiążącą. Przyznaje, że to, iż nie ma jej w porządku obrad, jest dla środowiska zaskoczeniem. Nie jest jednak wykluczone, że zostanie zorganizowane dodatkowe posiedzenie Sejmu, na którym ustawa mogłaby być przyjęta. Takie sygnały docierają do lekarzy.

Zawartość pod znakiem zapytania

Jednak procedowanie projektu pod presją czasu nie jest dla nich wymarzonym rozwiązaniem. W ten sposób prowadzone były prace nad tzw. ustawą 6 proc. (ustawa z 5 lipca 2018 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw, Dz.U. poz. 1532). Efekt był taki, że jej zapisy okazały się niezadowalające, a lekarze poczuli się oszukani przez wyprowadzony w niej sposób liczenia odsetka PKB przeznaczonego na zdrowie (przyjęto wartość sprzed dwóch lat).
Jak mówi Jarosław Biliński, do projektu ustawy o zawodzie lekarza wpłynęło ponad tysiąc uwag. Jego zdaniem urzędnicy ministerstwa zrobili wszystko, by projekt był gotowy na czas. Jednak po wszystkich zmianach, które do niego wprowadzono, nawet główni zainteresowani nie wiedzą, co w nim w tej chwili jest. Tym bardziej że pojawiają się przecieki, iż resort chce wrócić do części zapisów, które pierwotnie odrzucił.
Przekazując projekt ministrowi, Jarosław Biliński przekonywał, że powinien on zostać przyjęty w całości. Jednak z projektu, który trafił do konsultacji, wiele zapisów wypadło – głównie takich, które oznaczały koszty. Zrezygnowano m.in. z wynagrodzenia dla kierowników specjalizacji, a także płacenia za tzw. zejścia po dyżurze wszystkim lekarzom. Do tego również resort zobowiązał się w porozumieniu i w przypadku rezydentów – za wynagrodzenia których płaci ministerstwo – słowa dotrzymał. Minister uznał jednak, że nie może narzucać tego innym pracodawcom i specjalistom już tego nie zagwarantował. Poza tym w projekcie pojawiły się zapisy, których wcześniej nie było, m.in. realizujące wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący klauzuli sumienia (lekarz odmawiając świadczenia, nie będzie musiał wskazywać, gdzie je można wykonać) oraz wprowadzające ułatwienia w zatrudnianiu lekarzy spoza UE. Ten ostatni zapis część środowiska uznała za przygotowania rządu do kolejnego protestu – jeśli lekarze odmówią pracy powyżej 48 godzin, łatwo ich będzie zastąpić kolegami z Ukrainy czy Pakistanu.
Autorzy projektu wciąż są dobrej myśli i choć czasu jest coraz mniej, powtarzają, że wierzą w uchwalenie ustawy. Jednak przy tak obszernym projekcie szybkie prace w parlamencie mogą sprawić, że ostateczna zawartość ustawy także w tym przypadku będzie dla środowiska niemiłym zaskoczeniem.
Narodowy kryzys zdrowia – to diagnoza środowiska medycznego
Zmuśmy polityków do wspólnego działania i zażegnania kryzysu w ochronie zdrowia – apeluje stołeczna izba lekarska, która wczoraj zainaugurowała akcję pod hasłem „Polska to chory kraj”. Włączyli się do niej również przedstawiciele innych środowisk medycznych – pielęgniarek, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych oraz aptekarzy, a także pacjentów.
Lekarze wytypowali sześć obszarów, które wymagają natychmiastowych działań i stawiają konkretne cele:
1. Osiągnięcie minimalnych publicznych nakładów na ochronę zdrowia nie mniejszych niż 6,8 proc. PKB do końca 2021 r. oraz 9 proc. PKB do końca 2030 r.;
2. Utworzenie Ministerstwa Zdrowia i Polityki Społecznej już od nadchodzącej kadencji parlamentu;
3. Podjęcie natychmiastowych działań prowadzących do osiągnięcia średnich wskaźników długości i jakości życia oraz wyleczalności z powodu chorób nowotworowych i sercowo-naczyniowych co najmniej na poziomie średniej UE, nie później niż do 2024 r.;
4. Wprowadzenie maksymalnego czasu oczekiwania na pomoc lekarską lub badanie medyczne, określonego przez naukowców i lekarzy zajmujących się konkretnym zagadnieniem zdrowotnym;
5. Zapewnienie miejsc opieki długoterminowej i geriatrii poprzez osiągnięcie średnich wskaźników UE do 2024 r.;
6. Znacznie wyższy standard profilaktyki dziecięcej.
Organizatorzy akcji zachęcają do podpisywania manifestu, który można znaleźć na stronie polskatochorykraj.pl. I apelują, by sformułowanymi przez nich postulatami zainteresowali się politycy.