Pierwsze centrum terapii protonowej – za ponad pół miliarda – leczy zaledwie kilkadziesiąt osób rocznie, choć miało mieć potencjał do objęcia opieką co najmniej kilkuset.
Resort zdrowia przyznaje, że krakowska placówka nie jest w pełni wykorzystywana. Projekt zbudowania kolejnej – w Warszawie miałby jednak rozwiązać problemy z dostępem do tej formy leczenia.
To bardzo droga terapia – ok. 80 tys. zł na jednego pacjenta. Radioterapia kosztuje niemal trzy razy mniej. Jednak leczenie wiązkami protonów jest o wiele mniej inwazyjne i może dotrzeć do guzów, do których nie mają szans dotrzeć tradycyjne fotony stosowane w radioterapii. Wykorzystuje się ją przede wszystkim w specyficznych nowotworach, np. oka. Z raportu dotyczącego strategii protonoterapii w Polsce wynika, że takiego leczenia potrzebuje około 2 tys. pacjentów.
Dlaczego więc w jedynym i świetnie wyposażonym ośrodku pod Krakowem leczonych jest tylko ok. 70 osób rocznie? Wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski przyznaje, że błąd powstał w założeniach – centrum leczenia powstało przy Instytucie Naukowym (Centrum Radioterapii Protonowej Instytutu Fizyki Jądrowej w Krakowie), a nie w szpitalu. To powoduje, że placówka musi za każdym razem nawiązywać współpracę z ośrodkiem onkologicznym. I za każdym razem są kłopoty.
– Nie opłaca mi się kierować tam pacjentów, bo musiałbym razem z chorym wysłać lekarza do innego miasta – mówi jeden z onkologów.
Narodowy Fundusz Zdrowia co roku daje na ten cel ok. 5,5 mln zł (ośrodek zaczął działać w połowie 2016 r.). W założeniach miało to być leczenie dzieci i dorosłych. Tymczasem niemal wszystkie środki są przeznaczane na dorosłych. Doktor Elżbieta Łuczyńska, rzeczniczka Centrum Onkologii w Krakowie, które realizuje te procedery, przekonuje, że jeśli chodzi o dorosłych pacjentów, problemów nie ma – liczba chorych leczonych radioterapią protonową wzrasta, wszyscy, którzy się kwalifikują, są przyjmowani. – Kontrakt realizujemy. W tym roku było już 47 pacjentów od stycznia, 34 osoby skończyły terapię, 13 jest w trakcie. Jak zaczynaliśmy, pacjentów było ok. 60 rocznie, myślę, że w tym roku będziemy mieć ok. 120 – szacuje. Jak dodaje, centrum stara się informować o możliwościach leczenia tą metodą – został rozesłany list do neurochirurgów ze wszystkich ośrodków oraz radioterapeutów, działa też telefoniczna poradnia dla pacjentów zainteresowanych tym rodzajem leczenia.
Jednak od 2016 r. leczono tą metodą tylko dziewięcioro małych pacjentów. Przeszkodą jest brak dobrej współpracy z onkologami dziecięcymi.
Czy potrzebne są kolejne placówki prowadzące protonoterapię? Wątpliwości ma prof. Janusz Meder, onkolog i radioterapeuta. Podkreśla, że w przypadku tej metody bardzo ważna jest właściwa kwalifikacja chorych i wykorzystanie nowoczesnej bazy radioterapii konwencjonalnej. Nie może być nadużywana ze względu na bardzo wysokie koszty. – Trzeba dać szanse pacjentom, którzy będą mieli z tego szczególną korzyść. Jednak tych ośrodków nie powinno być za dużo w Polsce, bo nikt temu nie sprosta finansowo. Trzeba mieć pewność, że zostały wykorzystane wszystkie możliwości, jakie daje ośrodek w Krakowie, wtedy dopiero jest sens mówić o innych placówkach – ocenia ekspert.
O utworzenie takiej jednostki stara się od pięciu lat Wielkopolskie Centrum Onkologii w Poznaniu. Nawiązało współpracę z pięcioma województwami, które miałyby być zaangażowane w projekt. Na razie jednak nie udało się zdobyć finansowania – szacunkowy koszt projektu to ok. 150 mln zł.
Tymczasem do wykazu prac legislacyjnych rządu trafił projekt, który umożliwia uruchomienie takiego ośrodka w stolicy. Chodzi o uchwałę Rady Ministrów w sprawie ustanowienia „Wieloletniego programu inwestycji w zakresie rewitalizacji i rozbudowy Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie – etap I”. Miałaby zostać przyjęta jeszcze w tym kwartale. Przewidziano w niej m.in. „wyrównanie dostępu do nowoczesnych metod leczenia i innowacyjnych terapii onkologicznych – terapia protonowa”.
Projekt wzbudził zaskoczenie w środowisku. Pojawiły się pytania, po co budować nowe centrum, a nie poprawić działalności krakowskiego.
Sławomir Gadomski podkreśla, że rząd na razie dał zielone światło na rewitalizację i rozbudowę warszawskiego Centrum Onkologii. Plan budowy centrum protonoterapii to perspektywa na najbliższe 10 lat i jest tylko wspomniany jako jedna z możliwości. Jednocześnie wiceminister podkreśla, że placówka ma dobre zaplecze merytoryczne i może przyjmować pacjentów z całej Polski.
Na całą rewitalizację Centrum Onkologii wnioskuje o 1 mld 200 mln zł, zaś – jak się dowiedział DGP – budowę centrum protonoterapii szacuje na 100–120 mln zł.
Czy jest to słuszna inwestycja, będzie sprawdzać system IOWISZ, za pomocą którego ocenia się celowość tego typu przedsięwzięć.
Część ekspertów wskazuje jednak, że być może bardziej racjonalne finansowo byłoby opłacanie leczenia pacjentów w ośrodkach w Czechach czy w Niemczech, gdzie już działają takie ośrodki i mają duże doświadczenie.