Rośnie presja na agencje pracy tymczasowej. Ubywa im pracowników, których przyjmują do siebie na etaty ich kontrahenci.
Firmy zrzeszone w Polskim Forum HR w 2018 r. zatrudniały 219 tys. pracowników tymczasowych – o 14 proc. mniej niż w 2017 r. Szacowana liczba wszystkich pracujących tymczasowo w tym okresie to ok. 743 tys. osób. Formalnie zatrudnieni są przez agencje pracy, ale swoje obowiązki wykonują na rzecz ich kontrahentów.
Jeden z powodów spadku to zmiany w prawie. Limit „pracy na chwilę” dla jednej firmy to 18 miesięcy. Do niedawna obowiązywał on jedynie agencje. Po upływie przewidzianego ustawą czasu pracownik nadal mógł wykonywać zadania dla tego samego przedsiębiorcy, zmieniała się jedynie agencja go zatrudniająca. Praca tymczasowa była pewnego rodzaju fikcją. Wskutek zmian w prawie od zeszłego roku limit obowiązuje także faktycznego pracodawcę.
Za trendem stoi również rekordowo niskie bezrobocie. – Pracodawcy wolą wiązać się z pracownikiem na stałe – zauważa Ewelina Glińska-Kołodziej, dyrektor operacyjna agencji zatrudnienia Trenkwalder. – Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest ogromne zapotrzebowanie na pracownika. Nie uda się go zaspokoić bez uatrakcyjnienia oferty – dodaje.
Według raportu PwC do 2025 r. nasz rynek może potrzebować nawet 1,5 mln dodatkowych rąk do pracy. Do niedawna lukę w zatrudnieniu udawało się zapełnić pracownikami z zagranicy. Rośnie jednak przekonanie, że z czasem będzie to coraz trudniejsze, bo polscy przedsiębiorcy będą musieli konkurować o cudzoziemców nie tylko między sobą, lecz również z krajami sąsiadującymi. W ocenie Glińskiej-Kołodziej dużą konkurencją są dla nas Czechy. Praga wprowadziła specjalne karty zatrudnienia pozwalające obcokrajowcom na pracę przez dwa lata. Na dodatek wynagrodzenia u naszych południowych sąsiadów są dużo wyższe. – Dzisiaj my stoimy na pozycji przegranego – uważa dyrektor operacyjna Trenkwaldera.
By zachęcić obcokrajowców do pracy w Polsce, agencje pracy wdrażają specjalne programy, które mają pomóc im w zaaklimatyzowaniu się w naszym kraju. Oferują bezpłatne mieszkania, asystę koordynatora mówiącego w ich ojczystym języku czy wsparcie przy sprowadzeniu rodziny. Ale to nadal za mało. – Bez zmian w prawie nasz rynek nie stanie się bardziej atrakcyjny – podkreśla Glińska-Kołodziej.
Polskie Forum HR i Konfederacja Lewiatan zaproponowały pakiet czterech kluczowych w ich ocenie zmian, które zwiększą atrakcyjność polskiego rynku. By odciążyć powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy, zasugerowały wydłużenie z sześciu do 18 miesięcy okresu, na które rejestrowane jest oświadczenie o powierzeniu wykonania pracy. Zaapelowały też o skrócenie do siedmiu dni faktycznego czasu oczekiwania na stempel w dokumencie podróży. Ta pieczątka uprawnia obcokrajowca do pracy w Polsce w czasie rozpatrywania wniosku. Chociaż z przepisów wynika, że cała procedura powinna trwać tydzień, to doświadczenie pracodawców jest inne – zajmuje ona od trzech do 13 miesięcy. W tym czasie cudzoziemiec nie może wyjechać z Polski.
PFHR i Lewiatan proponują również, by ujednolicono w urzędach listę dokumentów, które trzeba dołączyć do wniosku o pozwolenie na pracę. Dzisiaj urzędy mają różne wymagania. Kolejny postulat dotyczy tego, by pozwolenia na pracę wskazywały firmę, ale nie stanowisko. Przedsiębiorcy mają dzisiaj duży problem, gdy chcą je zmienić danemu pracownikowi – całą procedurę muszą rozpoczynać od nowa.
Wprowadzenie tych postulatów w życie wymaga zmian w prawie. Na to jednak PiS w najbliższym czasie się nie zdecyduje. – W trakcie kampanii wyborczej możemy zapomnieć o jakichkolwiek zmianach w prawie dotyczących zatrudniania obcokrajowców. Może powrócimy do tego po wyborach – mówi nam jeden z ministrów.
Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreśla, że na naszych oczach zmienia się rynek. Przedsiębiorcy przejmują pracowników tymczasowych. Okres zatrudnienia ich w agencji pracy tymczasowej traktują jako próbny. – Korzystają z zewnętrznych firm, zatrudniających w ich imieniu pracowników tymczasowych, którym następnie dają pracę bezpośrednio. W ten sposób agencje pracy tymczasowej zmieniają się w rekrutacyjne – mówi Kubisiak.
Sprzyja temu kiepski wizerunek pracy w tych agencjach, wynikający często z braku wiedzy pracowników o warunkach zatrudnienia. – Prowadzi to do paradoksalnych sytuacji. Ludzie często wolą wybrać umowy cywilno-prawne niż zatrudnić się w agencji, w której mają urlop, zwolnienia chorobowe i ubezpieczenie – podkreśla ekonomista.
Jego zdaniem oprócz zalet dla pracownika agencja pracy tymczasowej daje szansę pracodawcy na skrócenie cyklu rekrutacji i zmniejszenie jej kosztów. – Już obecnie mimo tego, że na rynku mamy 140 tys. wakatów, a 40 proc. firm deklaruje brak pracowników, okres dopasowania osoby szukającej pracy do oferty wynosi od trzech do sześciu miesięcy. To pokazuje, jak bardzo nasz rynek pracy jest niedopasowany do realiów – uważa Kubisiak.
Na dłuższą metę agencje pracy tymczasowej mogą zmieniać profil. Staną się albo firmami rekrutacyjnymi, albo będą sprowadzać cudzoziemców.
– Jesteśmy blisko równowagi na rynku pracy lub nawet już ją osiągnęliśmy. Bezrobocie będzie trudno jeszcze bardziej obniżyć, biorąc pod uwagę powolny wzrost aktywności zawodowej przy malejącej liczbie osób w wieku produkcyjnym – komentuje Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska. Podkreśla, że obecnie trudno znaleźć znaczące źródło zasilania rynku pracowników.