Zamiast 10,5 mln zł jeden ze szpitali otrzymał 41 tys. zł – placówki onkologiczne skarżą się, że nie dostają na czas płatności za leczenie pacjentów chorych na raka. Oddziały NFZ przekonują, że pieniądze będą. Ale później.
Jeden z warszawskich szpitali zwrócił się do funduszu o zwrot pieniędzy za leczenie chorych w ramach pakietu onkologicznego. Otrzymał odpowiedź, że choć wniosek jest rozpatrzony pozytywnie, to obecnie możliwości zwrotu nie ma. Oddział funduszu zaoferował wypłatę kilkadziesiąt razy niższą od tej na rachunku i obiecał, że wniosek w pozostałej części zostanie rozpatrzony „w terminie późniejszym”.
Dolnośląskie Centrum Onkologii dołożyło do leczenia ok. 10 mln zł. Na razie – jak przekonuje – nie otrzymało zwrotu pieniędzy. 2 mln zł to środki na programy lekowe, czyli terapie drogimi preparatami. 4 mln zł wydano na bezlimitowe leczenie w ramach pakietu onkologicznego (NFZ powinien płacić za wszystkich chorych poddanych kuracji takim trybem). Reszta środków to zwiększone wydatki w związku z przyjmowaniem pacjentów, którzy byli leczeni poza pakietem onkologicznym (w takim przypadku obowiązują ograniczenia wynikające z limitów określonych w kontraktach z NFZ). A pacjentów, jak przekonują lekarze, jest coraz więcej.
Dyrekcja dolnośląskiej placówki przyznaje, że czeka cierpliwie, bo zdaje sobie sprawę, że w oddziale funduszu nie ma pieniędzy. Ten poślizg powoduje jednak, że szpital musi kredytować leczenie chorych ze środków, których nie ma. Dolnośląski oddział NFZ przekonuje, że wszystkie zaległości do połowy roku uregulował, a do końca października ureguluje płatności za trzeci kwartał.
Z kolei, jak wynika z pisma z mazowieckiego oddziału NFZ skierowanego w zeszłym tygodniu do szpitali, w Ministerstwie Zdrowia oraz w centrali NFZ trwają prace nad możliwością zmiany planu finansowego na rok 2018. Chodzi o „zwiększenia planowanych kosztów świadczeń opieki zdrowotnej”, czyli możliwości dołożenia pieniędzy na opiekę zdrowotną. To jednak powoduje opóźnienie – w efekcie renegocjacja umów nastąpi w drugiej połowie listopada 2018 r.
Zarazem mazowiecki NFZ przyznaje, że obecnie oddział z przyczyn finansowych nie może spełnić postulatów dotyczących zwiększenia finansowania. „Ale dążeniem jest zapewnianie optymalnej dostępności w ramach posiadanych możliwości finansowych” – wynikało z komunikatu przesłanego do placówek medycznych jeszcze kilka dni temu.
Fundusz na Mazowszu przekonuje, że pierwsze kroki zostały podjęte: najpierw trzeba rozliczyć koszty, które szpitale poniosły za dodatkowe leczenie. Ten etap został właśnie zakończony. I wskazuje, że obok sfinansowania nadwykonań na kwotę 146,4 mln zł dodatkowo zostały wynegocjowane środki w wysokości 45,2 mln zł.
Dodatkowe pieniądze będą, jeżeli minister finansów zgodzi się, żeby zwiększyć jeszcze w tym roku plan finansowy NFZ o 600 mln zł. O taką zmianę w zeszłym tygodniu wnioskował jego prezes. Dopiero wtedy oddziały otrzymają dodatkowe pieniądze, które będą mogły przeznaczyć m.in. na zapłatę nadwykonań (przyjęcia pacjentów ponad limit).
Eksperci przyznają, że choć pieniędzy jest więcej, to nadal nie wystarcza ich na wszystko. Dodatkowe środki są kierowane na konkretne cele: w tym roku na skracanie kolejek, na podniesienie stawki dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, na podwyżki dla specjalistów i pielęgniarek. Nadwykonania w onkologii tam się nie znalazły. Ponadto podział środków pomiędzy województwa jest niesprawiedliwy. Zdaniem ekspertów działa algorytm, który nie zawsze uwzględnia specyfikę poszczególnych województw. A m.in. na Mazowszu działają największe ośrodki onkologiczne, do których przyjeżdżają pacjenci z sąsiednich regionów.
Szpitale również wskazują, że coraz częściej pojawiają się kłopoty z uruchomieniem programów lekowych. Powód jak zwykle ten sam. Brak środków.
Zaniepokojeni sytuacją są przedstawiciele pacjentów onkologicznych. – Podobno świadczenia dla nich są nielimitowane, a każdy może liczyć na dostęp do refundowanego leczenia. Jeżeli ośrodki przestaną w końcu kredytować fundusz, pacjenci będą pozostawieni sami sobie. Bez pieniędzy minister zdrowia uniemożliwia funduszowi skracanie kolejek, np. do diagnostyki obrazowej – mówi Bartosz Poliński, prezes fundacji Alivia.
Z ekspertyz wynika, że leczenie nowotworów się opłaca. Autorzy raportu w tej sprawie ze Szkoły Głównej Handlowej i Polskiego Towarzystwa Onkologicznego wzięli pod lupę koszty raka na podstawie nakładów i strat ponoszonych w związku z zachorowaniami na Dolnym Śląsku. Zbadano, jak wygląda to w przypadku ośmiu najczęstszych rodzajów tej choroby. Okazało się, że w tym województwie straty dla gospodarki wyniosły w 2016 r. 917,9 mln zł. Z czego nakłady na leczenie – 262 mln zł.