Każdy użytkownik internetu spotyka się z nienawistnymi komentarzami. Różne są formy reakcji i przeciwdziałania takim wpisom. Jedną z nich jest składanie zawiadomień oraz pociąganie haterów do odpowiedzialności na gruncie przepisów karnych penalizujących mowę nienawiści. Europejski Trybunał Praw Człowieka miał kolejną okazję odnieść się do internetowej mowy nienawiści na kanwie sprawy Smajic przeciwko Bośni i Hercegowinie (skarga nr 48657/16).
Skarżący, z zawodu prawnik, został w 2012 r. skazany za nawoływanie do nienawiści narodowościowej, rasowej i religijnej za wpisy w internecie, w których obrażał Serbów. Za czyn ten został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu. Zarekwirowano jego komputery. Sąd I instancji uznał za znieważające sformułowania takie jak „centrum miasta powinno być stopniowo oczyszczone”, „śmierdzące Boże Narodzenie”, „pozbyć się zagrożenia za naszymi plecami” czy „Serbowie, którzy pochodzą z zadupia”. Jednocześnie w orzeczeniu wskazano, że nie można się w tych wpisach dopatrzyć działania w interesie publicznym. W 2016 r. w sprawie wypowiedział się Sąd Najwyższy, który podzielił zdanie sądów niższej instancji. Uznał też, że Smajic został właściwie poinformowany o przysługujących mu prawach.
W skardze do ETPC Smajic podniósł naruszenie prawa do rzetelnego postępowania, w tym prawa dostępu do adwokata (przesłuchanie odbyło się bez jego obecności) z art. 6 par. 1 i 3 c) Konwencji. Wskazał on również na arbitralne stosowanie prawa. Uznał również, że skazanie go naruszyło art. 10 Konwencji, tj. swobodę ekspresji.
W decyzji z 16 stycznia 2018 r. strasburscy sędziowie uznali skargę za niedopuszczalną. Wskazali, że nie ma podstaw, by uznać, iż rozstrzygnięcia sądów krajowych były arbitralne. W zakresie dostępu do adwokata ETPC zauważył, że sam skarżący podczas przesłuchania na etapie postępowania przygotowawczego nie wnosił o jego obecność. Tym zachowaniem zrzekł się pomocy prawnej. Ponadto sam był prawnikiem, więc powinien był przewidzieć konsekwencje swoich decyzji.
Odnosząc się do skargi na naruszenie swobody wypowiedzi, ETPC wskazał, że należy się przychylić do rozstrzygnięć sądów krajowych. Internetowe wpisy skarżącego, nawet jeśli stanowiły hipotezy i opinie, dotknęły niezwykle delikatnej kwestii relacji etnicznych w bośniackim społeczeństwie, które na tym tle przeżyło konflikt zbrojny. Sankcja zaś była relatywnie niewielka – kara pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz zajęcie komputerów. Ingerencja w swobodę wypowiedzi skarżącego była przewidziana przez prawo (istniały bowiem przepisy karne zabraniające mowy nienawiści) i miała na celu ochronę dobrego imienia innych osób oraz była proporcjonalna.
ETPC wyraźnie wskazał, że mowa nienawiści nie jest chroniona na gruncie art. 10 Konwencji. Jednocześnie po raz kolejny podkreślił, iż akceptowalna jest kara pozbawienia wolności za takie słowa, mimo że co do zasady wolność wypowiedzi jest chroniona. Strasburscy sędziowie dali jasny sygnał, że mowa nienawiści, w szczególności w formie internetowych wpisów, nie zasługuje na konwencyjną ochronę, a polityka państw członkowskich w zakresie ich sankcjonowania jest słuszna.